Alpi mio amore, dz. 42
Wyjechać udało nam się o 8:30, ale nic to nie dało, bo najpierw było 10 km lekko w dół, potem konieczne zakupy (jedyny market na dziś i pół jutra), a potem kilkanaście kilometrów lekko pod górę i drugie śniadanie. Efekt był taki, że biga zaczęliśmy o 11:30 :/
Podjazd na Colle di Tenda widokowy, bo bardzo boczna szoska idzie zakosami po zboczu z ekspozycją na dolinę. Potem trawersem na przełęcz w widokami na drugą dolinę.
Zetka
A potem jest przełęcz i po francuskiej stronie... szuter. No tego się nie spodziewaliśmy, szuter miał być dziś, ale później! Co więcej szuter mocno kamienisty i o sporym nastromieniu. W zjeździe jeszcze jak Cię mogę, ale późniejszy podjazd po czymś takim będzie koszmarem...
Stairway from heaven
Tende
Zjechaliśmy do szosy, potem szosą do Tende, zjedliśmy w miasteczku i zrobiła się godz. 15. Czy my naprawdę chcemy jeszcze dziś podjeżdżać 1300 metrów po szutrze...? Hmm, nie chcemy. Jest wkrótce kemping. A czy jak odpuścimy, to Serwecz zdąży jutro wieczorem na pociąg do Turynu...? Wyszło nam że zdąży. Więc od godz 16 laba w La Brigue, większe pranie i suszenie ciuchów w pięknym słońcu. Bardzo nam był potrzebny taki półrest :)
PS. Nazajutrz się okazało, że trafiliśmy w dziesiątkę! Raz, że raczej nie dalibyśmy rady wykonać planu, droga była zbyt okropniasta, by zdążyć przed zmrokiem, a dwa, że i tak nie było gdzie spać, bo miejscówka, która wynalazłem na dziko była bezwodna, podobnie jak cała okolica :/
Podjazd na Colle di Tenda widokowy, bo bardzo boczna szoska idzie zakosami po zboczu z ekspozycją na dolinę. Potem trawersem na przełęcz w widokami na drugą dolinę.
Zetka
A potem jest przełęcz i po francuskiej stronie... szuter. No tego się nie spodziewaliśmy, szuter miał być dziś, ale później! Co więcej szuter mocno kamienisty i o sporym nastromieniu. W zjeździe jeszcze jak Cię mogę, ale późniejszy podjazd po czymś takim będzie koszmarem...
Stairway from heaven
Tende
Zjechaliśmy do szosy, potem szosą do Tende, zjedliśmy w miasteczku i zrobiła się godz. 15. Czy my naprawdę chcemy jeszcze dziś podjeżdżać 1300 metrów po szutrze...? Hmm, nie chcemy. Jest wkrótce kemping. A czy jak odpuścimy, to Serwecz zdąży jutro wieczorem na pociąg do Turynu...? Wyszło nam że zdąży. Więc od godz 16 laba w La Brigue, większe pranie i suszenie ciuchów w pięknym słońcu. Bardzo nam był potrzebny taki półrest :)
PS. Nazajutrz się okazało, że trafiliśmy w dziesiątkę! Raz, że raczej nie dalibyśmy rady wykonać planu, droga była zbyt okropniasta, by zdążyć przed zmrokiem, a dwa, że i tak nie było gdzie spać, bo miejscówka, która wynalazłem na dziko była bezwodna, podobnie jak cała okolica :/
- DST 64.76km
- Teren 5.00km
- Czas 04:13
- VAVG 15.36km/h
- VMAX 54.55km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 1366m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!