Informacje

  • Wszystkie kilometry: 222409.15 km
  • Km w terenie: 5430.61 km (2.44%)
  • Suma podjazdów: 1747635 m
  • Czas na rowerze: 449d 05h 04m
  • Prędkość średnia: 20.63 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Piątek, 28 sierpnia 2020 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Savoie vivre, dz. 36

Wstaliśmy o 6:30, żeby już nie było ciemno. Miejscówka naprawdę REWELACYJNA! Jedynym zaskoczeniem był fakt, ze przed godz. 8 przedefilowało nam przed namiotem stado owiec :-)

Wyjazd krótko po 8 i o 10 jesteśmy na przełęczy. 




Zjazd EPICKI! :-D Potem małe zakupy w intermarszu, drugie śniadanie i o 12 ruszamy na biga. Jeszcze bez deszczu. Pierwszy postój na kocie 1000 po 500m podjazdu i tam zaczyna padać. Tak będzie już do końca dnia. Ja proponuję jechać całość bez postojów, ale Serwecz twierdzi, że nie da rady, więc po namyśle postanawiamy się rozdzielić. Spotkamy się na dole, bo czekanie na górze w tej pogodzie nie wchodzi w grę.

Tymczasem ja już po 150m podjazdu staję, bo leje jak z cebra, a akurat jest daszek. Udaje nam się kupić po kawie w epicerii, a w międzyczasie deszcz nieco słabnie. Ruszamy ponownie. Tym razem zatrzymuje się po 400 metrach, bo chwilowo nie pada, a ja jestem już tak głodny, ze czuję, że nie dojadę. Ruszam jednak, zanim Serwecz mnie dogonił. Potem już w ciągu na samą górę (2050m npm). Deszcz cały czas, raz średni, a raz silny. Do tego dochodzi porywisty, zazwyczaj przeciwny wiatr. No, odpoczynkowo to nie jest!

Na Col de la Croix de Fer trafia się otwarta kafejka. Pije super drogie capuccino (3,50!), przebieram się i grzeję, a po ok 30 minutach dojeżdża Serwecz. On też pije kawę, a potem ja jeszcze zmieniam klocki z przodu, bo w deszczu już zupełnie nie biorą. Ruszamy ok 16:45.

Zjazd jest tym razem małą masakrą. Woda wlewa się wszędzie: do środka gumowych rękawic, pod ochraniacze na nogi (wcieka do butów) i pod kurtkę. Dojeżdżamy kompletnie przemoczeni.


Jeszcze zakupy w Casino i sprawdzamy, czy babka z AirBnB nam zaakceptowała nocleg. Nie zaakceptowała. Przez cały dzień zero reakcji. To odwołujemy i jedziemy na kemping. Ale mokro, cholera, i cały czas leje. Może jakiś booking? Najtańszy po 71 za noc, to w sumie bez tragedii na dwóch... No i ten hotelik jest tu blisko, może bez bookingu będzie taniej...? Jedziemy i sprawdzamy. Jest, 59 za noc! Niezłe prowizje ma ten booking! 

Bierzemy. Pokoik ciasny bardzo, ale suchy i ciepły, nada się! :-) A po naszej interwencji w roli dekoratorów wnętrz wygląda tak :-P


  • DST 97.03km
  • Czas 06:12
  • VAVG 15.65km/h
  • VMAX 58.55km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Podjazdy 2584m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl