Savoie vivre, dz. 34
Wstaliśmy zacnie i o 8:10 opuściliśmy kemping. Ale bez śniadania, bo nie mieliśmy ingrediencji. Po małych zakupach w Petit Casino i bardzo solidnym śniadaniu na kulturalnym stoliku w miasteczku wyruszyliśmy dopiero o 9:30 :P
Od razu big. Ale podjazd spokojny, 6-8?ły czas. Generalnie Francuzi raczej umieją prowadzić górskie drogi. Pierwszy etap na piękne jezioro zaporowe Lac de Roselend, potem wypłaszczenie i druga część podjazdu na przełęcz Cormet de Roselend. Generalnie spoko mi się jechało, zwłaszcza końcówkę znad jeziora, na której wyprzedziłem trzech szosowców :)
Potem zjazd do Bourg Saint Maurice, solidne zakupy w Intermarche (lepsze ceny niż w małych sklepach, aczkolwiek i tak drogo) i na kemping Eden w Landry. Tu rozbiliśmy namiot i szykujemy się na biga La Plangne. A tu Serwecz stwierdza, że nie jedzie. Zmęczenie to jedno, a dwa, ze zgubił klocek hamulcowy w tylnym kole, nie ma sprawnego hamulca! Przeszedł kilkaset metrów naszą trasą, ale klocka nie znalazł. W tej sytuacji zdecydował, że wraca do Bourg do sklepu rowerowego po nowe wsuwki. Faktycznie bez tej części roweru lepiej po górach nie jeździć :P
Ja zaś wyruszyłem o 15:30. Początek wzdłuż rzeki i pod silny wiatr. Potem lekki pojazd trawersem i po 6 km zaczął się bardzo spoko podjazd: 7-8?ły czas. Szkoda, że w pełnym słońcu i głownie pod wiatr, ale i tak nieźle zapieprzałem. Do koty 1700 cały czas 10-11 km/h! :o Potem trochę już mnie zmęczenie dopadło, więc zwolniłem do 9-10 :P
Na górze spore miasteczko (kurort narciarski), ale poza tym nic ciekawego. Nawet widoki niespecjalne. Za to o godz. 18 już zaledwie 15 stopni. Ubrałem się na zjazd i w pół godziny bylem na dole. Potem jeszcze kwadrans po z grubsza płaskim na kemping. Ogólnie bardzo udany dzień, a ze względu na to, że drugi big na lekko, to niemal restowy :P
No i świetna średnia! :o
Od razu big. Ale podjazd spokojny, 6-8?ły czas. Generalnie Francuzi raczej umieją prowadzić górskie drogi. Pierwszy etap na piękne jezioro zaporowe Lac de Roselend, potem wypłaszczenie i druga część podjazdu na przełęcz Cormet de Roselend. Generalnie spoko mi się jechało, zwłaszcza końcówkę znad jeziora, na której wyprzedziłem trzech szosowców :)
Potem zjazd do Bourg Saint Maurice, solidne zakupy w Intermarche (lepsze ceny niż w małych sklepach, aczkolwiek i tak drogo) i na kemping Eden w Landry. Tu rozbiliśmy namiot i szykujemy się na biga La Plangne. A tu Serwecz stwierdza, że nie jedzie. Zmęczenie to jedno, a dwa, ze zgubił klocek hamulcowy w tylnym kole, nie ma sprawnego hamulca! Przeszedł kilkaset metrów naszą trasą, ale klocka nie znalazł. W tej sytuacji zdecydował, że wraca do Bourg do sklepu rowerowego po nowe wsuwki. Faktycznie bez tej części roweru lepiej po górach nie jeździć :P
Ja zaś wyruszyłem o 15:30. Początek wzdłuż rzeki i pod silny wiatr. Potem lekki pojazd trawersem i po 6 km zaczął się bardzo spoko podjazd: 7-8?ły czas. Szkoda, że w pełnym słońcu i głownie pod wiatr, ale i tak nieźle zapieprzałem. Do koty 1700 cały czas 10-11 km/h! :o Potem trochę już mnie zmęczenie dopadło, więc zwolniłem do 9-10 :P
Na górze spore miasteczko (kurort narciarski), ale poza tym nic ciekawego. Nawet widoki niespecjalne. Za to o godz. 18 już zaledwie 15 stopni. Ubrałem się na zjazd i w pół godziny bylem na dole. Potem jeszcze kwadrans po z grubsza płaskim na kemping. Ogólnie bardzo udany dzień, a ze względu na to, że drugi big na lekko, to niemal restowy :P
No i świetna średnia! :o
- DST 98.46km
- Czas 05:44
- VAVG 17.17km/h
- VMAX 68.30km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 2762m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!