Alpi mio amore, dz. 20, czyli pasubiańska masakra szutrem gruboziarnistym
Rano zonk. Przypadkiem spojrzałam na sandały (jedyne moje buty tutaj) od spodu i...
No zonk jak cholera. Zrozumiałem, czemu mnie ostatnio coraz mocniej stopy podczas jazdy bolały...
Cóż robić, szybkie poszukiwania sklepu z obuwiem sportowym w okolicy... Gospodarz polecił mi sklep "górski", ale spojrzałem na ich stronę i wszystkie sandały mieli damskie, a podeszwy wyglądały na zbyt cienkie. Natrafiłem na sklep "Neno" (coś a la Deichmann plus odzież) i obmacałem wszystkie adidasy. Dwa modele miały solidnie twardą podeszwę, z czego tylko jeden (oczywiście droższy i brzydszy) był w moim rozmiarze. Ekspedientka dała mi jednak dodatkowy rabat i tak oto za jedyne 49 euro stałem się dumnym właścicielem takich oto paskudnych pepegów.
Jeszcze drobne zakupy w Eurospinie i już o 10:30 ruszam w trasę. A dzień dziś niby krótki, ale solidny...
Po 15 km lekko pod górę zgłodniałem, więc postój na "dżizasie", szczęśliwie w cieniu (było już 30 stopni). O 11:30 zaczął się solidniejszy podjazd. W sumie z 200 na 900. Tamże w knajpie zostawiłem bety i heja na biga Passo Campogrosso. Podjazd spoko, za to zjazd zrobiłem innym wariantem, a tam takie cudo :-)
Szerokość ok 80 cm, ledwo się kierownica mieściła :-)
O 14 zebrałem bagaże i popedałowalem na Passo Xomo. Tamże o 15:45 zrzuciłem bagaże i wio na biga Porte Pasubio. Wiedziałem, że będzie szuter, ale nie sądziłem, że taki!
Toż to się nie da podjechać! Chyba nawet na fullu! Na szczęście poskarżyłem się Danielowi, a ten mi podpowiedział, że jest inna droga. Faktycznie, źle pociągnąłem ślad! Na tej drugiej co prawda też był szuter i to straszny, bo najpierw sypki i grząski a pod koniec raczej "drobne AGD" a nie szuter, ale choć olbrzymim wysiłkiem, to fizycznie podjechać się dało. Chciałbym powiedzieć, że widoki wynagradzały, ale nie, mimo że były fajne, to TEGO nic nie może wynagrodzić!
Więc medal idzie dla Murzina za sprowadzenie ze złej drogi, a dla "chrzesnego" tego biga idzie gromkie fuck you!
Zjazd był nawet bardziej emocjonujący niż podjazd, ale jednak sporo szybszy. O 19:30 ruszyłem w dół z bagażem.
Miałem dziś spać na dziko i chyba nawet fajną miejscówkę znalazłem, ale jak sobie wyobraziłem:
Branie wody
Szukanie miejsca
Wkurzanie się, że nie ma zasięgu
Mycie w rzece (a temp powietrza jest raptem 15 stopni)
Rozbijanie namiotu
Dmuchanie
Składanie maszynki
Gotowanie
Jedzenie
Zmywanie
i ewentualne pranie w rzece, to wymiękłem i zajrzałem do obczajonego wczoraj hotelu. Wg booking miał kosztować 40 eur, a bez prowizji kosztuje 35, więc za zaoszczędzone pieniądze kupiłem pizzę w barze po sąsiedzku :-)
Dobrze, że końcówka przyjemna, bo inaczej zapamiętałbym ten dzień jako jednoznacznie straszny :-)
No zonk jak cholera. Zrozumiałem, czemu mnie ostatnio coraz mocniej stopy podczas jazdy bolały...
Cóż robić, szybkie poszukiwania sklepu z obuwiem sportowym w okolicy... Gospodarz polecił mi sklep "górski", ale spojrzałem na ich stronę i wszystkie sandały mieli damskie, a podeszwy wyglądały na zbyt cienkie. Natrafiłem na sklep "Neno" (coś a la Deichmann plus odzież) i obmacałem wszystkie adidasy. Dwa modele miały solidnie twardą podeszwę, z czego tylko jeden (oczywiście droższy i brzydszy) był w moim rozmiarze. Ekspedientka dała mi jednak dodatkowy rabat i tak oto za jedyne 49 euro stałem się dumnym właścicielem takich oto paskudnych pepegów.
Jeszcze drobne zakupy w Eurospinie i już o 10:30 ruszam w trasę. A dzień dziś niby krótki, ale solidny...
Po 15 km lekko pod górę zgłodniałem, więc postój na "dżizasie", szczęśliwie w cieniu (było już 30 stopni). O 11:30 zaczął się solidniejszy podjazd. W sumie z 200 na 900. Tamże w knajpie zostawiłem bety i heja na biga Passo Campogrosso. Podjazd spoko, za to zjazd zrobiłem innym wariantem, a tam takie cudo :-)
Szerokość ok 80 cm, ledwo się kierownica mieściła :-)
O 14 zebrałem bagaże i popedałowalem na Passo Xomo. Tamże o 15:45 zrzuciłem bagaże i wio na biga Porte Pasubio. Wiedziałem, że będzie szuter, ale nie sądziłem, że taki!
Toż to się nie da podjechać! Chyba nawet na fullu! Na szczęście poskarżyłem się Danielowi, a ten mi podpowiedział, że jest inna droga. Faktycznie, źle pociągnąłem ślad! Na tej drugiej co prawda też był szuter i to straszny, bo najpierw sypki i grząski a pod koniec raczej "drobne AGD" a nie szuter, ale choć olbrzymim wysiłkiem, to fizycznie podjechać się dało. Chciałbym powiedzieć, że widoki wynagradzały, ale nie, mimo że były fajne, to TEGO nic nie może wynagrodzić!
Więc medal idzie dla Murzina za sprowadzenie ze złej drogi, a dla "chrzesnego" tego biga idzie gromkie fuck you!
Zjazd był nawet bardziej emocjonujący niż podjazd, ale jednak sporo szybszy. O 19:30 ruszyłem w dół z bagażem.
Miałem dziś spać na dziko i chyba nawet fajną miejscówkę znalazłem, ale jak sobie wyobraziłem:
Branie wody
Szukanie miejsca
Wkurzanie się, że nie ma zasięgu
Mycie w rzece (a temp powietrza jest raptem 15 stopni)
Rozbijanie namiotu
Dmuchanie
Składanie maszynki
Gotowanie
Jedzenie
Zmywanie
i ewentualne pranie w rzece, to wymiękłem i zajrzałem do obczajonego wczoraj hotelu. Wg booking miał kosztować 40 eur, a bez prowizji kosztuje 35, więc za zaoszczędzone pieniądze kupiłem pizzę w barze po sąsiedzku :-)
Dobrze, że końcówka przyjemna, bo inaczej zapamiętałbym ten dzień jako jednoznacznie straszny :-)
- DST 74.51km
- Teren 19.00km
- Czas 06:12
- VAVG 12.02km/h
- VMAX 50.71km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 2466m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Oto dlaczego nie należy hamować podeszwami ;-P Nawet jak dwa pozostałe hamulce nie wystarczają.
A szuterek wygląda na standardowe utwardzenie polskiej drogi tłuczniem. meteor2017 - 10:40 czwartek, 6 sierpnia 2020 | linkuj
A szuterek wygląda na standardowe utwardzenie polskiej drogi tłuczniem. meteor2017 - 10:40 czwartek, 6 sierpnia 2020 | linkuj
Nigdy nie zrozumiem tego zaliczania bigów :P
Za to buty są super i sama bym chciała takie :D Carmeliana - 05:20 czwartek, 6 sierpnia 2020 | linkuj
Za to buty są super i sama bym chciała takie :D Carmeliana - 05:20 czwartek, 6 sierpnia 2020 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!