Informacje

  • Wszystkie kilometry: 215945.76 km
  • Km w terenie: 5246.65 km (2.43%)
  • Czas na rowerze: 433d 15h 57m
  • Prędkość średnia: 20.75 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 15 września 2019 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Bałkany, dz. 18, bigowa niedziela

Po noclegu w lekko dziwnej kwaterze retro u p. Dimki wstałem jak zwykle ciut po 6 i wyjechałem o 8. Zimno! Pierwsze 3 km leciutko w dół, więc przy 9 stopniach nielicho zmarzłem ;) Potem na szczęście zaczął się podjazd. Bardzo lekki, ale może to i lepiej na spokojną rozgrzewkę. Po godzinie udało mi się rozebrać, mimo że było raptem 11 stopni, ale podjazd robił swoje - nie chciałem zapocić "wierzchnich" ciuchów ;)

Ogólnie bardzo spokojnie sobie jechałem, a podjazd na biga Śnieżanka ciągnął się i ciągnął... Z nudów nawet wysłałem maila do Martina (kolegi z byłej pracy, który ubezpiecza sieć energetyczną w Bułgarii) ze zdjęciem zerwanej linii i zniszczonego słupa. Odpisał, że w tym obszarze faktycznie mają ochronę, ale na szczęście z wysoka franszyzą. Uff, bo na moje oko cała linia ze Stokyite do Pamporova poszła w pieriod! ;)



Potem wreszcie było Pamporovo, gdzie zostawiłem bagaże w Centrum Informacji Turystycznej u bardzo miłego pana, któremu niniejszym jeszcze raz dziękuję :) I dobrze, że zostawiłem, bo końcówka podjazdu byłą zacna z miejscami za 16%. No, ale wreszcie jest szczyt Śnieżanki i jest chłodno, 17 stopni. Po raz pierwszy na tej wyprawie ubrałem się na zjazd! :)

Powrót po bagaże, gdzie zamarzyłem sobie zjeść coś na ciepło w knajpie. Fatalnie wybrałem, bo choć wyglądało z zewnątrz bosko (coś jakby wielkie calzone) to okazało się... suchą bułą a la pita, tylko ciepłą. A kosztowało 16 zł. Masakra! No, ale mimo to się tak najadłem, że potem przez 60 km nie jadłem nic ;) Inna sprawa, że było cały czas w dół. Najdłuższy zjazd w życiu chyba. A jaki nudny...! ;)

W Asenovgradzie zrobiłem zakupy w Lidlu i ostatnie 18km do Płowdiwu przeleciałem jak burza, bo zrobiło się z wiatrem (!), a nadal było lekko w dół. Umyłem się, uprałem, zostawiłem rzeczy i pojechałem zwiedzać. Ponoć Płowdiw to "Rzym Bałkanów". I faktycznie - świetne miasto! Szkoda, że zanim wszystko obejrzałem, to zrobiło się ciemno :( Jednak krótkie dnie już są...




  • DST 132.25km
  • Czas 06:11
  • VAVG 21.39km/h
  • VMAX 61.02km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 1448m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl