Bałkany, dz. 11, dzisiaj lepiej :)
Dziś dałem czadu. Wstałem o 5:20, a o 6:30 wyruszyłem na lekko na biga Maljovica. Start jeszcze prawie po ciemku, przy 9 stopniach i pod wiatr. Im wyżej zaś, tym zimniej (mimo że słonce wyszło). Podjazd strasznie płaski (1%!) oprócz samej dwustumetrowej końcówki, gdzie dali 6%. Nuda i zimno panie! Wreszcie pod koniec miałem 6 stopni i już trochę żałowałem, że nie wziąłem więcej ciuchów na zjazd. Na szczęście zanim dotarłem na szczyt, to już na dobre zaczął się dzień i zjazd zaczynałem przy 10 stopniach. A na dole (czyli na 1000 metrach) było 18. Z powrotem w hotelu Castle byłem o 9:45 i po 3 kwadransach ruszyłem już z bagażami na okropną drogę do Dupnicy. Na szczęście tym razem poszło sporo lepiej. Raz, że w miarę na świeżo, dwa, że jednak lekko w dół, a trzy, że wiatr był lekki i boczny (od gór) a nie w pysk jak wczoraj. W miejscu porzucenia wczoraj namiotu byłem o 12. Tamże też zjadłem garść jeżyn, ale niestety nie malin (jak wczoraj), bo dziś na polu były Balladyna, Alina i cała czereda innych pań, które przyjechały tam autobusem (!) i zbierały maliny na wyścigi. Noży nie widziałem, ale wolałem się nie zbliżać. Podobnie jak wolałem unikać psychopaty z garścią jeżyn ;)
O 12:30 małe zakupy w Lidlu (kolacja na dziś plus jogurt na teraz!) i już jadę, oczywiście pod wiatr, w stronę Riły i zarezerwowanego noclegu w Stob. Na miejscu jestem o 14:30. Loguję się, zrzucam bety i o 15 wyruszam na biga Rilski Manastir. Podjazd doliną, bardzo długą i bardzo płaską, największe nachylenie 4%, ale dominowało 1-2%. Szło jajo znieść! A jeszcze przyplątał się porywisty przeciwny wiatr (znów od gór), a w oddali pohukiwała burza i nawet trochę popadało. No, ale wreszcie dotarłem. Monastyr obłędny! Rewelacja! Najpiękniejszy jaki widziałem! (i chyba jedyny :P). Polecam! :)
Zjazd poszedł dobrze, nadal wiało z góry (choć już słabiej) i mimo marnych nachyleń leciało się jednak 35-40 kmh przez większość czasu. Po niecałej godzinie (czyli o 18) byłem w domu. Cale szczęście, bo ten dzień był jednak trochę za długi ;)
A na kolację kiełbasa z Lidla i z grilla, bo pan gospodarz był tak miły, że mi zgrillował :)
O 12:30 małe zakupy w Lidlu (kolacja na dziś plus jogurt na teraz!) i już jadę, oczywiście pod wiatr, w stronę Riły i zarezerwowanego noclegu w Stob. Na miejscu jestem o 14:30. Loguję się, zrzucam bety i o 15 wyruszam na biga Rilski Manastir. Podjazd doliną, bardzo długą i bardzo płaską, największe nachylenie 4%, ale dominowało 1-2%. Szło jajo znieść! A jeszcze przyplątał się porywisty przeciwny wiatr (znów od gór), a w oddali pohukiwała burza i nawet trochę popadało. No, ale wreszcie dotarłem. Monastyr obłędny! Rewelacja! Najpiękniejszy jaki widziałem! (i chyba jedyny :P). Polecam! :)
Zjazd poszedł dobrze, nadal wiało z góry (choć już słabiej) i mimo marnych nachyleń leciało się jednak 35-40 kmh przez większość czasu. Po niecałej godzinie (czyli o 18) byłem w domu. Cale szczęście, bo ten dzień był jednak trochę za długi ;)
A na kolację kiełbasa z Lidla i z grilla, bo pan gospodarz był tak miły, że mi zgrillował :)
- DST 180.57km
- Czas 07:24
- VAVG 24.40km/h
- VMAX 56.57km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 1842m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!