Informacje

  • Wszystkie kilometry: 215945.76 km
  • Km w terenie: 5246.65 km (2.43%)
  • Czas na rowerze: 433d 15h 57m
  • Prędkość średnia: 20.75 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 8 września 2019 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Bałkany, dz. 11, dzisiaj lepiej :)

Dziś dałem czadu. Wstałem o 5:20, a o 6:30 wyruszyłem na lekko na biga Maljovica. Start jeszcze prawie po ciemku, przy 9 stopniach i pod wiatr. Im wyżej zaś, tym zimniej (mimo że słonce wyszło). Podjazd strasznie płaski (1%!) oprócz samej dwustumetrowej końcówki, gdzie dali 6%. Nuda i zimno panie! Wreszcie pod koniec miałem 6 stopni i już trochę żałowałem, że nie wziąłem więcej ciuchów na zjazd. Na szczęście zanim dotarłem na szczyt, to już na dobre zaczął się dzień i zjazd zaczynałem przy 10 stopniach. A na dole (czyli na 1000 metrach) było 18. Z powrotem w hotelu Castle byłem o 9:45 i po 3 kwadransach ruszyłem już z bagażami na okropną drogę do Dupnicy. Na szczęście tym razem poszło sporo lepiej. Raz, że w miarę na świeżo, dwa, że jednak lekko w dół, a trzy, że wiatr był lekki i boczny (od gór) a nie w pysk jak wczoraj. W miejscu porzucenia wczoraj namiotu byłem o 12. Tamże też zjadłem garść jeżyn, ale niestety nie malin (jak wczoraj), bo dziś na polu były Balladyna, Alina i cała czereda innych pań, które przyjechały tam autobusem (!) i zbierały maliny na wyścigi. Noży nie widziałem, ale wolałem się nie zbliżać. Podobnie jak wolałem unikać psychopaty z garścią jeżyn ;)



O 12:30 małe zakupy w Lidlu (kolacja na dziś plus jogurt na teraz!) i już jadę, oczywiście pod wiatr, w stronę Riły i zarezerwowanego noclegu w Stob. Na miejscu jestem o 14:30. Loguję się, zrzucam bety i o 15 wyruszam na biga Rilski Manastir. Podjazd doliną, bardzo długą i bardzo płaską, największe nachylenie 4%, ale dominowało 1-2%. Szło jajo znieść! A jeszcze przyplątał się porywisty przeciwny wiatr (znów od gór), a w oddali pohukiwała burza i nawet trochę popadało. No, ale wreszcie dotarłem. Monastyr obłędny! Rewelacja! Najpiękniejszy jaki widziałem! (i chyba jedyny :P). Polecam! :)







Zjazd poszedł dobrze, nadal wiało z góry (choć już słabiej) i mimo marnych nachyleń leciało się jednak 35-40 kmh przez większość czasu. Po niecałej godzinie (czyli o 18) byłem w domu. Cale szczęście, bo ten dzień był jednak trochę za długi ;)



A na kolację kiełbasa z Lidla i z grilla, bo pan gospodarz był tak miły, że mi zgrillował :)
  • DST 180.57km
  • Czas 07:24
  • VAVG 24.40km/h
  • VMAX 56.57km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 1842m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl