Informacje

  • Wszystkie kilometry: 222409.15 km
  • Km w terenie: 5430.61 km (2.44%)
  • Suma podjazdów: 1747635 m
  • Czas na rowerze: 449d 05h 04m
  • Prędkość średnia: 20.63 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 27 lipca 2019 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Alpaga na dwóch, dz. 15, Liechtenstein uber alles!

Strasznego lenia mieliśmy od rana. Start niby o 9, ale zaraz potem zakupy w Aldim, potem postój na śniadanie na ławce pod szkołą (chyba jedyna zadaszona ławka w Churze! A zbierało się na deszczyk), a potem powoli kulaliśmy się doliną Renu na północ, szukając trasy jak najbliżej rzeki, bo z naszego śladu wynikała dodatkowa przełączka, której bynajmniej nie mieliśmy ochoty podjeżdżać :P

Po drodze szukaliśmy jeszcze sklepów rowerowych w nadziei kupna nowej opony. Znaleźliśmy trzy, z czego jeden już zamknięty (w sobotę czynny do 12), a w dwóch pozostałych nie mieli żadnych bezdrutowych Schwalbe. Jeszcze nie jestem w desperacji, więc odpuszczam na dziś, może uda się kupić w poniedziałek tu lub w Niemczech. Bo w międzyczasie rozważam dwudniowy rest przed dalszą częścią wyprawy - czas na wykurowanie bolącego tyłka i nabranie ochoty na dalszą jazdę. Tylko że taki rest warto robić w fajnym miejscu, a kempingi szwajcarskie są delikatnie mówiąc... churowe. Więc szukałem czegoś pod dachem, ale ceny zabijają. Jest dokładnie jedno miejsce (już w Austrii), na które mnie stać - jest pralka, wifi i kuchnia, i cena 73 EUR za 3 noce. Biorę to pod uwagę. Jak również powrót z Serweczem do Augsburga na 2-3 dni, zrestowanie, zakupienie opony przez internet i podjęcie trasy od strony Innsbrucku. Cały dzień biję się z myślami...

Równocześnie jedziemy sobie ścieżkami... dla rolkarzy wzdłuż Renu (bo ścieżki rowerowe też są, ale nie zawsze asfaltowe, a rolkowe to gwarancja asfaltu - odkrycie tej wyprawy! ;) Wreszcie docieramy do Liechtensteinu. Generalnie nic się nie zmienia, poza pogodą. Robi się upał. A za chwilę zaczynamy biga. Oczywiście :P

Ok 150 m podjeżdżamy z sakwami, bo na dole nie ma bezpiecznego miejsca, by je zostawić, a potem zrzucamy je w krzakach i przemy do góry na Malbun. Ciężko...
Na dodatek po 200 metrach podjazdu strzela mi... dętka w tylnym kole. Nie, nie ta rozcięta opona (którą przełożyłem na przód, żeby była mniej obciążona), tylko dobra dętka w dobrym kole! Powietrze uchodzi z głośnym sykiem. Stajemy w cieniu czyjegoś garażu i bierzemy się za naprawę. Okazuje się, że... urwał się wentyl! :P No to wymieniam dętkę. W międzyczasie wracają właściciele garażu, ale są bardzo mili, a nawet na koniec naprawy częstują nas lodami. Wow! :)

Dalsza jazda na biga już bez przygód, tylko coraz cięższa. Pod koniec trzyma 11-14%. Na górze znów spore miasteczko, ale tym razem wyraźnie o charakterze kurortu. Po drodze łapiemy też liechtensteiński zasięg komórkowy i... okazuje się, że jest on na warunkach unijnych! Czyli wszystko gratis! Wow!! :D

Zjazd już dużo chłodniejszy, bo zbiera się na burzę. Na dole mamy zaledwie 25 stopni :P Zbieramy bety i lecimy po zakupy. Niestety prawie wszystkie sklepy czynne do 17, a jest 17:10... Znalazł się jeden rodzynek - Denner Satellit czynny do 21. Uff, bo mieliśmy resztkę żarcia, a jutro niedziela i wszystko geschlossen ;) Podczas zakupów rozpętuje się burza jak sto diabłów. Wieje, leje, trochę grzmi. Najpierw czekamy w sklepie, a potem przenosimy się naprzeciwko pod duży dach muzeum. Tam jemy po kanapce i w międzyczasie burza przechodzi w kapuśniaczek. Więc ostatnie 5km na kemping w Buchs po szwajcarskiej stronie jest już znośne.



A kemping okazuje się... normalny. Tzn. REWELACYJNY jak na szwajcarskie standardy. Jest zadaszenie ze stolikami i krzesłami, jest kuchnia (lodówka, naczynia, mikrofala, prąd, tylko kuchenki elektrycznej brak), jest w miarę dobre wifi! I nie jest bardzo drogo jak na Szwajcarię, bo 29CHF plus po franku za prysznic. Może nie super tanio, ale bywało już znacznie drożej, a standardu takiego jak tu, nie było dotąd nigdzie! :D To otwiera zupełnie nowe możliwości! Zwłaszcza, ze jutro i pojutrze ma padać! Aż się prosi o dwudniowy rest tutaj i potem dalszą jazdę! Jeszcze się waham, decyzję podejmę po porannym bigu... Dobranoc ;)
  • DST 80.51km
  • Teren 0.50km
  • Czas 04:46
  • VAVG 16.89km/h
  • VMAX 76.89km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Podjazdy 1391m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl