Informacje

  • Wszystkie kilometry: 215762.73 km
  • Km w terenie: 5228.95 km (2.42%)
  • Czas na rowerze: 433d 05h 30m
  • Prędkość średnia: 20.75 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wtorek, 21 maja 2019 Kategoria Wyprawa, Surly-arch

Amico di bico, dz. 15, pod deszczem Toskanii

Z Perugii wyjechałem o 9:30. Siąpiło. Na początek oczywiście potężny zjazd (max prędkość dnia), więc szybko udało się zmarznąć. Morale mi po tym siadło i już do końca dnia miałem kryzys - chyba głownie motywacji, ale fatalnie się jechało. W związku z tym postanowiłem oszukać i na dole wsiadłem w pociąg. Niestety dojeżdżał tylko do Citta di Castello, ale i tak udało się przebyć 45km i uciec deszczowi. W Citta było ok 16 stopni i nie padało, ale zachmurzenie 100%. No to jadę. Powoli, jak żółw ociężale, z wieloma zatrzymaniami na różne pierdoły, ale jadę. Jakoś się dotoczyłem do Sansepolcro, gdzie w Pennym uraczyłem się półlitrowym jogurtem. Myślałem, że mnie to rozrusza, ale gdzie tam! Dalej słabizna. No, ale jadę. Przełączka, zjazd, początek biga. Jak już jest big, to trochę bardziej się chce jechać, bo przynajmniej wiadomo po co. Ale są też minusy, bo to mój ostatni big na Półwyspie Apenińskim. Co to będzie w przyszłości...? Czy będzie po co przyjeżdżać do mojej ukochanej Italii...? Na szczęście zostało jeszcze dużo bigów we włoskich Alpach. Ale to nie to samo, bo sezon bardzo krótki. Z drugiej strony w maju mają tu aktualnie gorszą pogodę niż w Polsce, więc żaden cymes :P

No, ale jadę. Końcówka biga na lekko, bo to skok w bok (sakwy w krzaczorach). Na górze opactwo Abbazia della Verna, chyba dość słynne, bo sporo odwiedzających. Ale architektonicznie nudne, okolica zalesiona i bez widoków, a końcówka podjazdu po kamorach, więc okropna. Ogólnie słabo i szkoda, że takie wspomnienie zostanie na koniec po apenińskich bigach :P

Potem już tylko zjazd na kemping w Chiusi della Verna. Wziąłem domek za 12 EUR, bo z moim dzisiejszym sprężem nawet nie chciało mi się myśleć o rozbijaniu namiotu :P
Kemping na szczęście ma przyzwoite WiFi, bo nie ma zasięgu komórkowego, więc bez WiFi byłaby kompletna lipa. Oczywiście do domku nie sięga, trzeba przyjść pod recepcję. W prysznicu woda przez długi czas lodowata, wreszcie jak się wydarłem na nią z wściekłością to zaczęła lecieć letnia. Umyłem się w takiej i jak najszybciej stamtąd uciekłem :P

Ogólnie słaby dzień, no i ani jednego zdjęcia nie zrobiłem...

Prosta kreska to przejazd pociągiem
  • DST 69.47km
  • Czas 04:13
  • VAVG 16.48km/h
  • VMAX 62.74km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 1325m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl