Czwartek, 14 września 2017
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici de Bici, dz. 40
Od rana zimno, ruszałem w bezrękawniku i żałowałem tego kroku, bo raptem 14 stopni było. Poza tym potworny ruch na szosie do Sarajewa, więc szybko szukaliśmy jakieś alternatywnej trasy. Była, ale po kilku kilometrach przeszła w szutrówkę i gruntówkę, a potem odbiła w bok i pod górę, więc jak niepyszni wróciliśmy (pod bardzo stroma górkę) na ślad. Trochę się zresztą w tym miejscu rozluźniło i już nie walił TIR za TIRem.
Zaraz spotkaliśmy też sakwiarzy z Berlina, którzy również jechali do Sarajewa, ale zanim zdążyliśmy się nagadać, to nam się trasy rozjechały. Oni pojechali główną z TIRami, a my odbiliśmy na Kiseljak. Podjazd na niewysoką przełęcz zakłóciła nam mała sympatyczna suczka, która nas polubiła od pierwszego wejrzenia i biegła w podskokach przy naszych pedałach, sprawiając nieodparte wrażenie, że za chwilę coś ją rozjedzie. Wreszcie zatrzymaliśmy się dla jej dobra (bo było pod górę i nie dało się uciec), żeby ją zająć kiełbasą i w tym czasie czmychnąć. Była strasznie napalona, skakała na nas i dramatycznie się łasiła. A jak dostała kawał kiełbasy, to złapała ją w zęby i popędziła prawidłowo lewą stroną szosy do domu, ani się obejrzawszy. Ciekawe, ilu litościwych rowerzystów już nabrała na ten numer! :P
Potem był zjazd ładną dolinką do Visoko, gdzie miały być najwyższe i najstarsze na świecie piramidy, ale tak na nasze oko były zwykłe góry, a najciekawszymi obiektami były dwa wielkie muzułmańskie cmentarze.
Wreszcie dojazd z Visoko do Sarajewa, bez historii poza jednym odstąpieniem od śladu (z powodu skrętu śladu na rzekomą ekspresówkę i drogi wyglądającej na mapie na dobrą alternatywę, co skończyło się pchaniem rowerów w błocie :P) ale za to w strasznym ruchu, a pod koniec nawet w solidnych korkach. Po godz. 17 dotarliśmy do naszego mieszkanka z AirBnB wynajętego na 5 dni za raptem ok. 100 EUR. Pora na solidny odpoczynek! :)
Travnik - Kiseljak - Visoko - Sarajewo.
PS. Skoro to dzień nr 40, to powinienem napisać Wielki Post, ale mi się nie chciało ;)
Zaraz spotkaliśmy też sakwiarzy z Berlina, którzy również jechali do Sarajewa, ale zanim zdążyliśmy się nagadać, to nam się trasy rozjechały. Oni pojechali główną z TIRami, a my odbiliśmy na Kiseljak. Podjazd na niewysoką przełęcz zakłóciła nam mała sympatyczna suczka, która nas polubiła od pierwszego wejrzenia i biegła w podskokach przy naszych pedałach, sprawiając nieodparte wrażenie, że za chwilę coś ją rozjedzie. Wreszcie zatrzymaliśmy się dla jej dobra (bo było pod górę i nie dało się uciec), żeby ją zająć kiełbasą i w tym czasie czmychnąć. Była strasznie napalona, skakała na nas i dramatycznie się łasiła. A jak dostała kawał kiełbasy, to złapała ją w zęby i popędziła prawidłowo lewą stroną szosy do domu, ani się obejrzawszy. Ciekawe, ilu litościwych rowerzystów już nabrała na ten numer! :P
Potem był zjazd ładną dolinką do Visoko, gdzie miały być najwyższe i najstarsze na świecie piramidy, ale tak na nasze oko były zwykłe góry, a najciekawszymi obiektami były dwa wielkie muzułmańskie cmentarze.
Wreszcie dojazd z Visoko do Sarajewa, bez historii poza jednym odstąpieniem od śladu (z powodu skrętu śladu na rzekomą ekspresówkę i drogi wyglądającej na mapie na dobrą alternatywę, co skończyło się pchaniem rowerów w błocie :P) ale za to w strasznym ruchu, a pod koniec nawet w solidnych korkach. Po godz. 17 dotarliśmy do naszego mieszkanka z AirBnB wynajętego na 5 dni za raptem ok. 100 EUR. Pora na solidny odpoczynek! :)
Travnik - Kiseljak - Visoko - Sarajewo.
PS. Skoro to dzień nr 40, to powinienem napisać Wielki Post, ale mi się nie chciało ;)
- DST 95.94km
- Czas 05:03
- VAVG 19.00km/h
- VMAX 41.72km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 585m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!