Poniedziałek, 8 września 2014
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
La Scala d'Italia, dz. 15
Ranek wstał ładny, a my razem z nim o 6:30. Nie chcieliśmy ani chwili siedzieć w naszym żenującym b&b, wiec o 8 byliśmy już w trasie. Na początek podjazd na 1000, gdzie N. przyszło zaczekać, aż zdobędę biga Forca d'Acero. Łatwy i przyjemny, a przy okazji mój big nr 150 :-)
Potem dłuuugi zjazd do Atiny, składający się głównie z prostych, wiec byłby koszmarnym podjazdem, ale zjeżdżało się fajnie :-)
W międzyczasie trochę zaczęła się psuć pogoda, ale na dole było znów super. Teraz krotki podjazd na przełączkę przed Cassino i już jesteśmy, po kolejnym pięknym zjeździe, w słynnym makowym mieście. N., biedna, znów troszkę sobie posiedziała (no co ja poradzę, że ona nie chce podjeżdżać bigów? ;) a ja zdobyłem Monte Cassino. Jako big bardzo łatwy, ale widoki fantastyczne. Zwłaszcza widok na goniącą nas burzę, aż widać było równą kreskę: z jej jednej strony przyzwoita widoczność, z drugiej nie widać nic zza zasłony deszczu. Na szczęście zdążyłem zjechać, zanim lunęło. Zresztą w ogóle przeszło trochę bokiem i co prawda padało, nawet mocnawo, ale to nie była ta ulewa, co ją z góry widziałem.
Po zakupach wsiedliśmy w pociąg do Vairano, by zdążyć na nocleg do Piedimonte Matese. Pol godziny i wysiadamy w środku miasteczka. Ruch straszny, ale przeciskamy się ku krajowce. Tam, o dziwo, już luźniej. Potem skręt na Pietravairano i ładną szeroką doliną docieramy do SS158 wiodącej podnóżem gór. Przed nami szaleje burza, ale u nas spoko. Jeszcze przejeżdżamy przez miasteczko Alife z ładną starówką i wreszcie meldujemy się w Albergo Al Sole w Piedimonte Matese. Uff, to był długi dzień ;)
Potem dłuuugi zjazd do Atiny, składający się głównie z prostych, wiec byłby koszmarnym podjazdem, ale zjeżdżało się fajnie :-)
W międzyczasie trochę zaczęła się psuć pogoda, ale na dole było znów super. Teraz krotki podjazd na przełączkę przed Cassino i już jesteśmy, po kolejnym pięknym zjeździe, w słynnym makowym mieście. N., biedna, znów troszkę sobie posiedziała (no co ja poradzę, że ona nie chce podjeżdżać bigów? ;) a ja zdobyłem Monte Cassino. Jako big bardzo łatwy, ale widoki fantastyczne. Zwłaszcza widok na goniącą nas burzę, aż widać było równą kreskę: z jej jednej strony przyzwoita widoczność, z drugiej nie widać nic zza zasłony deszczu. Na szczęście zdążyłem zjechać, zanim lunęło. Zresztą w ogóle przeszło trochę bokiem i co prawda padało, nawet mocnawo, ale to nie była ta ulewa, co ją z góry widziałem.
Po zakupach wsiedliśmy w pociąg do Vairano, by zdążyć na nocleg do Piedimonte Matese. Pol godziny i wysiadamy w środku miasteczka. Ruch straszny, ale przeciskamy się ku krajowce. Tam, o dziwo, już luźniej. Potem skręt na Pietravairano i ładną szeroką doliną docieramy do SS158 wiodącej podnóżem gór. Przed nami szaleje burza, ale u nas spoko. Jeszcze przejeżdżamy przez miasteczko Alife z ładną starówką i wreszcie meldujemy się w Albergo Al Sole w Piedimonte Matese. Uff, to był długi dzień ;)
- DST 128.95km
- Czas 06:13
- VAVG 20.74km/h
- VMAX 60.26km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 1964m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!