Piątek, 21 lutego 2014
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
Campania Lutova, dz. 12, szukanie noclegu, czyli największa chujnia
W nocy padało. Rano tez. Zwinąć się nam jednak udało bez deszczu i złapało nas dopiero pod koniec (krótkiego) podjazdu na przełęcz nad Sapri. Zrzuciliśmy sakwy w krzakach i ruszyliśmy na raptem czterokilometrowy podjazd na Serra di Tuono. Zastanawialiśmy się, jak to możliwe, by były to tylko 4 km, skoro jest prawie 600 m podjazdu i myśleliśmy, że to musi być jakaś pomyłka... Nie była. Podjazd trzymał 14%, momentami dochodząc do 22%! Ale dzięki temu wyjątkowo szybko pokonywało się metry w pionie. Policzyłem i wyszło mi ponad 900 m na godzinę! Z krotką przerwą w ok. 45 minut byliśmy na gorze. Cały czas padało, wiec szybka ubiorka i powolutku w dol. Z modlitwą o klocki hamulcowe (z powodu nachylenia i mokrej nawierzchni) na ustach. Udało się.
Na przełęczy pod daszkiem jakiegoś warsztatu samochodowego przebiórka w cieplejsze i choć częściowo suche rzeczy i hajda w deszczu 600 m w dół, na poziom morza, do Sapri. Przemoczyło nas kompletnie (włącznie z goretexowymi butami), ale zdążyliśmy na pociąg do Vallo.
W pociągu rozważaliśmy nasze opcje: plan na dziś był taki, że rzucamy bety, zdobywamy biga (1650 metrów w górę), zabieramy bety i jedziemy dalej pociągiem, bo jutrzejszy dzień poświecić na opędzlowanie pozostałych dwóch bigów na pólwyspie Sorrento i powrót do Neapolu. Plan był dobry, dopóki nie byliśmy mokrzy, ale teraz, z jeziorem w butach, marzyliśmy właściwie tylko o tym, by się wysuszyć i odpocząć. No dobra, to w Vallo poszukamy noclegu i jak się rozpogodzi, to skoczymy dziś na biga, a jak nie, to jutro z rana i cześć.
Ze stacji Vallo-Castelnuovo miało być 9 km po płaskim do Vallo della Lucania. Może i było 9 km, ale przez przełęcz 200m :P Potem się okazało, że trzeba było jechać drogą z tunelami i zakazem dla rowerów, ale zakaz wyglądał był groźnie, wiec odpuściliśmy.
Vallo (położone jak zwykle na bardzo stromym zboczu góry) zwiedziliśmy w całości. Nigdzie noclegu: albo zamknięte na zimę, albo nikogo nie ma, albo nas nie chcą, bo my tylko na jedną noc. Nawet jedyny hotel był nieczynny! A my przemoczeni i absolutnie bez spręża do jechania na biga i w ogóle jechania gdziekolwiek. Noclegu szukaliśmy chyba ponad 3 godziny. Wreszcie znaleźliśmy znacznie PONIŻEJ miasteczka (odwiedziwszy przedtem nawet wieś powyżej) i nabiwszy ze 400m podjazdów podczas poszukiwań.
Kwatera nawet niezła, a przede wszystkim sucha. No i tania (15 EUR od osoby). Resztę dnia spędziliśmy na jedzeniu i suszeniu się.
Krotko mówiąc: chujnia.
Na przełęczy pod daszkiem jakiegoś warsztatu samochodowego przebiórka w cieplejsze i choć częściowo suche rzeczy i hajda w deszczu 600 m w dół, na poziom morza, do Sapri. Przemoczyło nas kompletnie (włącznie z goretexowymi butami), ale zdążyliśmy na pociąg do Vallo.
W pociągu rozważaliśmy nasze opcje: plan na dziś był taki, że rzucamy bety, zdobywamy biga (1650 metrów w górę), zabieramy bety i jedziemy dalej pociągiem, bo jutrzejszy dzień poświecić na opędzlowanie pozostałych dwóch bigów na pólwyspie Sorrento i powrót do Neapolu. Plan był dobry, dopóki nie byliśmy mokrzy, ale teraz, z jeziorem w butach, marzyliśmy właściwie tylko o tym, by się wysuszyć i odpocząć. No dobra, to w Vallo poszukamy noclegu i jak się rozpogodzi, to skoczymy dziś na biga, a jak nie, to jutro z rana i cześć.
Ze stacji Vallo-Castelnuovo miało być 9 km po płaskim do Vallo della Lucania. Może i było 9 km, ale przez przełęcz 200m :P Potem się okazało, że trzeba było jechać drogą z tunelami i zakazem dla rowerów, ale zakaz wyglądał był groźnie, wiec odpuściliśmy.
Vallo (położone jak zwykle na bardzo stromym zboczu góry) zwiedziliśmy w całości. Nigdzie noclegu: albo zamknięte na zimę, albo nikogo nie ma, albo nas nie chcą, bo my tylko na jedną noc. Nawet jedyny hotel był nieczynny! A my przemoczeni i absolutnie bez spręża do jechania na biga i w ogóle jechania gdziekolwiek. Noclegu szukaliśmy chyba ponad 3 godziny. Wreszcie znaleźliśmy znacznie PONIŻEJ miasteczka (odwiedziwszy przedtem nawet wieś powyżej) i nabiwszy ze 400m podjazdów podczas poszukiwań.
Kwatera nawet niezła, a przede wszystkim sucha. No i tania (15 EUR od osoby). Resztę dnia spędziliśmy na jedzeniu i suszeniu się.
Krotko mówiąc: chujnia.
- DST 56.56km
- Czas 03:44
- VAVG 15.15km/h
- VMAX 45.50km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 1215m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!