Informacje

  • Wszystkie kilometry: 222409.15 km
  • Km w terenie: 5430.61 km (2.44%)
  • Suma podjazdów: 1747635 m
  • Czas na rowerze: 449d 05h 04m
  • Prędkość średnia: 20.63 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wtorek, 11 lutego 2014 Kategoria Surly-arch, Wyprawa

Campania Lutova, dz. 2, deszczowa Carbonara

W nocy nikt nas nie niepokoił, a dzień wstał ładny. Zwinęliśmy sprawnie obóz i w drogę. Początek to lekkie falowanie wybrzeżem, gdzie między innymi podłączyliśmy się pod grupę bodaj 7 kolarzy-amatorów. W pewnym momencie grupa się rozerwała, my utrzymaliśmy tempo pierwszej dwójki i przez jakiś czas siedzieliśmy im na kołach, ale po jakimś czasie oni zawrócili, by się połączyć z maruderami i więcej ich nie widzieliśmy. A dookoła piękna wiosna - aż się człowiek mimowolnie cieszył, ze się wyrwał z tego polskiego pogodowego paskudztwa! :)


W Campofelice odbiliśmy od wybrzeża w stronę biga Piano Battaglia Carbonara. Podjazd był długi, ale łagodny, natomiast już na kilkuset metrach popsuła się pogoda. Zachmurzyło się, ochłodziło, a nawet zaczęło siąpić. Podjazd się ciągnął, bo faktycznie na górze był płaskowyż, więc po koniec byliśmy dość mokrzy i dość zmarznięci. Szybka przebiórka w suche i ciepłe, i już zjeżdżamy przez odludne okolice. Na zjeździe szczęśliwie przestało padać, była jeszcze mała przełęcz, a potem trochę czech oraz skrót, który z mapy wyglądał atrakcyjnie, ale w terenie nas zniechęcił potężnym podjazdem "na dzień dobry". Chyba dobrze się stało, że z niego zrezygnowaliśmy.
Potem był jakiś dłuższy postój na jedzenie pod marketem (właśnie otwartym po sjeście - godz 16), a jak ruszaliśmy, to miało się już ku zachodowi. Miasteczko Gangi i przełączka za nim bez historii i wreszcie dłuższy zjazd do Nicosii.
Im dłużej jechaliśmy ładną, wijącą się łagodnie doliną o niedużym nachyleniu, tym bardziej do nas docierało, że właśnie się ściemnia, a tu jest pełno dobrych miejsc noclegowych. Pierwotnie planowaliśmy dziś co prawda dotrzeć za Agirę, nad Lago di Pozzillo, ale po pierwsze start miał być z Cefalu (a startując faktycznie spod Palermo mieliśmy o ok. 30 km dalej), po wtóre z mapy wyglądało, że przed Agirą będą jeszcze co najmniej dwie przełęcze po 200-300m podjazdów, po trzecie kto nam zagwarantuje, że nad jeziorem będą dobre miejsca i że w ogóle do tego jeziora jest dostęp (nazajutrz okazało się, że nieszczególnie jest) i wreszcie po czwarte: nie chce nam się, na wakacjach jesteśmy. Po niezbyt długich poszukiwaniach wody na nocleg (rzeczka była błotnista, ale czysta woda znalazła się w kranie w nieczynnym gospodarstwie agroturystycznym) wbiliśmy się na nieużytek, osłonięty od szosy gęstymi krzakami. W samą porę: właśnie zaczynało padać.
Rozstawianie namiotu z samodzielną sypialnią nie należy w deszczu do zadań nastrajających optymistycznie - sypialnia nam dość paskudnie zamokła, na dodatek w nierównym terenie mieliśmy problem, by odpowiednio naciągnąć tropik, więc ścianki nam się stykały. Efektem było coraz większe jezioro w środku. Wreszcie rozwiązaliśmy problem, naciągając do środka ścianki sypialni poprzez obciążenie kieszeni wewnętrznych butelkami z piciem. Jak się zanadto nie wierciło w środku, to nie ciekło. Niestety, sporo rzeczy (w tym śpiwory) było już wilgotnych, a przed nami jeszcze gotowanie. Jak się jeszcze okazało, że nie ma zasięgu, a my się od dawna nie odzywaliśmy "że żyjemy", to nam w ogóle zrzedły miny.
Na szczęście nie na długo. Ugotować się dało wystawiając z namiotu tylko rękę, a w międzyczasie chwilowo przestało padać, więc po jedzeniu wyszedłem na szosę, gdzie zasięg - co prawda słaby - ale jednak się znalazł. Odmeldowawszy więc nas, wróciłem i uderzyliśmy w kimę. W nocy padało...
  • DST 133.56km
  • Czas 06:52
  • VAVG 19.45km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Podjazdy 2529m
  • Sprzęt arch-Surly
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl