Wpisy archiwalne w kategorii
podsumowania
Dystans całkowity: | 637.84 km (w terenie 1.00 km; 0.16%) |
Czas w ruchu: | 33:50 |
Średnia prędkość: | 18.85 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.51 km/h |
Suma podjazdów: | 8954 m |
Maks. tętno maksymalne: | 128 (0 %) |
Maks. tętno średnie: | 104 (0 %) |
Suma kalorii: | 538 kcal |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 42.52 km i 2h 15m |
Więcej statystyk |
Sobota, 15 września 2018
Kategoria Surly-arch, Wypad, podsumowania
Czeski film, dz. 6
Dożynki: Beroun - Velka Amerika (nieco rozczarowała, nie taka velka jak sobie wyobrażałem ;) - Praga - (pociągi) - Łódź. Trasa rowerem.

Velka Amerika
Pociągi mnie strasznie wkurzyły. Jechałem dwoma, oba podstawiane na dworzec, z którego odjeżdżałem (Praga i Katowice) i oba już podstawione zostały z opóźnieniem. Przez to pierwsze półgodzinne opóźnienie (którego pociąg nie nadrobił przez kilka godzin) wysiadłem w Katowicach, bo nie zdążyłbym nijak na ostatni pociąg z Warszawy do Łodzi i musiałbym nocować, a to drugie (również z "przyczyn technicznych" - dziękujemy za wiele wyjaśniające wyjaśnienia qfa!) mnie dobiło. Aczkolwiek ten akurat chyba nadrobił i w Łodzi byłem (nie pamiętam dokładnie, bo już prawie spałem ;) mniej więcej na czas. W domu ok 2:30 w nocy.
Aha, oczywiście na oba pociągi planowo sporo czekałem - w Pradze poszedłem na wczesny obiad do kebabowej jadłodajni (cielęcina z ryżem - marna i drogo), a i tak musiałem przesiedzieć ponad 2 godziny na ławce przed dworcem w towarzystwie chmary miejscowych żuli (na szczęście obojętnych na moją obecność), a w Katowicach (2,5 godziny plus opóźnienie) poszedłem na kawę - drogą i kiepską (So Coffee), ale przynajmniej dworzec ładnie odnowiony i jego okolice robią wrażenie. Wreszcie ukończono remont centrum i wygląda ono jak naprawdę europejskie miasto :)
Tak więc dzień i pół nocy spędzone na czekaniu na pociągi i w pociągach. Masakra :P
Podsumowanie wypadu:
Dystans: 527,5 km, średnio zaledwie 87,9 km dziennie, ale dwa dni były połówkowe, bez nich średnio dziennie 103,6 km
Podjazdy: 8442 m, średnio dziennie 1407 m i 1600m/ 100km (raczej solidnie)
Bigi: 6, czyli wszystkie :)

Velka Amerika
Pociągi mnie strasznie wkurzyły. Jechałem dwoma, oba podstawiane na dworzec, z którego odjeżdżałem (Praga i Katowice) i oba już podstawione zostały z opóźnieniem. Przez to pierwsze półgodzinne opóźnienie (którego pociąg nie nadrobił przez kilka godzin) wysiadłem w Katowicach, bo nie zdążyłbym nijak na ostatni pociąg z Warszawy do Łodzi i musiałbym nocować, a to drugie (również z "przyczyn technicznych" - dziękujemy za wiele wyjaśniające wyjaśnienia qfa!) mnie dobiło. Aczkolwiek ten akurat chyba nadrobił i w Łodzi byłem (nie pamiętam dokładnie, bo już prawie spałem ;) mniej więcej na czas. W domu ok 2:30 w nocy.
Aha, oczywiście na oba pociągi planowo sporo czekałem - w Pradze poszedłem na wczesny obiad do kebabowej jadłodajni (cielęcina z ryżem - marna i drogo), a i tak musiałem przesiedzieć ponad 2 godziny na ławce przed dworcem w towarzystwie chmary miejscowych żuli (na szczęście obojętnych na moją obecność), a w Katowicach (2,5 godziny plus opóźnienie) poszedłem na kawę - drogą i kiepską (So Coffee), ale przynajmniej dworzec ładnie odnowiony i jego okolice robią wrażenie. Wreszcie ukończono remont centrum i wygląda ono jak naprawdę europejskie miasto :)
Tak więc dzień i pół nocy spędzone na czekaniu na pociągi i w pociągach. Masakra :P
Podsumowanie wypadu:
Dystans: 527,5 km, średnio zaledwie 87,9 km dziennie, ale dwa dni były połówkowe, bez nich średnio dziennie 103,6 km
Podjazdy: 8442 m, średnio dziennie 1407 m i 1600m/ 100km (raczej solidnie)
Bigi: 6, czyli wszystkie :)
- DST 52.06km
- Teren 0.50km
- Czas 02:55
- VAVG 17.85km/h
- VMAX 50.61km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 772m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 lipca 2017
Kategoria !KTM, Wypad, podsumowania
Ukraina dz. 7, czyli nieUkraina ;)
W drodze powrotnej postanowiliśmy zasiekać 3 bigi, w związku z tym:
1. Hnusta - Sedlo Brezina - Hnusta (łatwy, szybki, bez historii)
2. Novy Hrozenkov - Kohutka Ski Center - Novy Hrozenkov (miejscami stromo, ale dość krótki)
3. Prażmo - Lysa Hora - Prażmo (zacny, prawie 900 metrów pod górę, sporo czasu trzymało 10% i więcej)
Powrót serweczowym autkiem był pewnym przeżyciem, ale nie opiszę, bo to nie jest blog samochodowy :P
Podsumowanie:
Całkowity dystans wypadu: 694,63 km, średnio dziennie 92 bez dnia 0. Marniutko.
Całkowita suma podjazdów: 7259 m, czyli 1 045 m / 100 km. Niewiele lepiej niż pod Łodzią :P
Zaliczonych bigów: 7, przynajmniej tutaj nie ma wstydu przed Ryśkiem, ale to dzięki ostatniemu dniu, gdy wpadły 3
Forma: na początku tragedia, na koniec znośna. Jest nadzieja ;)
Ukraina nieciekawa i strasznie męcząca. Przypomniała mi dokładnie, czemu absolutnie nie ciągnie mnie mnie na wschód od UE. Żadne Rosje, Azje i takie tam. To nie dla mnie :P
Tylko ludzie naprawdę mili - aż zaskakująco. Ale ja nie jestem fanem pogłębiania stosunków ;)
1. Hnusta - Sedlo Brezina - Hnusta (łatwy, szybki, bez historii)
2. Novy Hrozenkov - Kohutka Ski Center - Novy Hrozenkov (miejscami stromo, ale dość krótki)
3. Prażmo - Lysa Hora - Prażmo (zacny, prawie 900 metrów pod górę, sporo czasu trzymało 10% i więcej)
Powrót serweczowym autkiem był pewnym przeżyciem, ale nie opiszę, bo to nie jest blog samochodowy :P
Podsumowanie:
Całkowity dystans wypadu: 694,63 km, średnio dziennie 92 bez dnia 0. Marniutko.
Całkowita suma podjazdów: 7259 m, czyli 1 045 m / 100 km. Niewiele lepiej niż pod Łodzią :P
Zaliczonych bigów: 7, przynajmniej tutaj nie ma wstydu przed Ryśkiem, ale to dzięki ostatniemu dniu, gdy wpadły 3
Forma: na początku tragedia, na koniec znośna. Jest nadzieja ;)
Ukraina nieciekawa i strasznie męcząca. Przypomniała mi dokładnie, czemu absolutnie nie ciągnie mnie mnie na wschód od UE. Żadne Rosje, Azje i takie tam. To nie dla mnie :P
Tylko ludzie naprawdę mili - aż zaskakująco. Ale ja nie jestem fanem pogłębiania stosunków ;)
- DST 56.74km
- Czas 03:10
- VAVG 17.92km/h
- VMAX 53.00km/h
- Temperatura 26.0°C
- Podjazdy 1583m
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 października 2016
Kategoria Surly-arch, Wyprawa, podsumowania
Udana Grecja dzień 21, dzień powrotu
W Warszawie z lotniska na dworzec i w Łodzi z dworca do domu. Masakra jak zimno w tym kraju!!
Podsumowanie
Całkowity dystans wyprawy: 1 761,45 km, średnio dziennie bez dni -1 i 0 oraz dnia powrotu 84,7 - starzejemy się ;)
Łączna suma podjazdów: 27 018 m, średnio 1 572 m / 100 km (bez dni j.w.) - tutaj nie ma wstydu przed Ryśkiem ;)
Zaliczone bigi: 13, czyli wszystkie zaplanowane :)
Wrażenia: przede wszystkim fantastyczna pogoda. Dni deszczowych: 0,5, nocy deszczowych: jedna, dni mocno wietrznych: 2. Ewidentnie fajna pora na wyprawę w okolice śródziemnomorskie: ciepło, nawet bardzo, ale już nie upały, a nadal stabilnie w kwestii opadów. No miodzio! Powrót do Polski był szokiem, powiem więcej: był błędem. Jest tu pieruńsko zimno, wietrznie, ponuro i okropnie.
Grecja, to piękny kraj, bez dwóch zdań. Ale jest duża dysproporcja między Kretą o kontynentem. Kreta sucha jak pieprz, półpustynna ruda od żelazisto-ziemnego pyłu i z bardzo nielicznymi urokliwymi miejscami. Dla kontrastu Peloponez piękny. Może nie jak Majorka, ale zbliża się momentami do klasy okolic Sorrento, a już na pewno dorównuje południowej Francji. Zarówno wybrzeże jak i interior. Szczególnie piękny był dzień zakończony noclegiem na dziko oraz dwa kaniony na wschód od Kalamaty i Sparty. No i wschodnie wybrzeże między Leonidio a Nafplio.
Natomiast Grecy ewidentnie mają problem z ekonomicznym prowadzeniem dróg: jest sporo niepotrzebnych zjazdów na podjazdach i vice versa. Stąd spora średnia podjazdów na 100 km. Chyba rekordowa dla naszych wypraw, mimo niepowalającej liczby bigów jako takich.
Ogólnie wyprawa bardzo udana, długość w sam raz, powrót w momencie, gdy zmęczenie zaczynało już przeważać nad frajdą, czyli super. Szkoda tylko, że powrót w taką chujnię, jaką mamy tutaj. A będzie tylko gorzej...
Podsumowanie
Całkowity dystans wyprawy: 1 761,45 km, średnio dziennie bez dni -1 i 0 oraz dnia powrotu 84,7 - starzejemy się ;)
Łączna suma podjazdów: 27 018 m, średnio 1 572 m / 100 km (bez dni j.w.) - tutaj nie ma wstydu przed Ryśkiem ;)
Zaliczone bigi: 13, czyli wszystkie zaplanowane :)
Wrażenia: przede wszystkim fantastyczna pogoda. Dni deszczowych: 0,5, nocy deszczowych: jedna, dni mocno wietrznych: 2. Ewidentnie fajna pora na wyprawę w okolice śródziemnomorskie: ciepło, nawet bardzo, ale już nie upały, a nadal stabilnie w kwestii opadów. No miodzio! Powrót do Polski był szokiem, powiem więcej: był błędem. Jest tu pieruńsko zimno, wietrznie, ponuro i okropnie.
Grecja, to piękny kraj, bez dwóch zdań. Ale jest duża dysproporcja między Kretą o kontynentem. Kreta sucha jak pieprz, półpustynna ruda od żelazisto-ziemnego pyłu i z bardzo nielicznymi urokliwymi miejscami. Dla kontrastu Peloponez piękny. Może nie jak Majorka, ale zbliża się momentami do klasy okolic Sorrento, a już na pewno dorównuje południowej Francji. Zarówno wybrzeże jak i interior. Szczególnie piękny był dzień zakończony noclegiem na dziko oraz dwa kaniony na wschód od Kalamaty i Sparty. No i wschodnie wybrzeże między Leonidio a Nafplio.
Natomiast Grecy ewidentnie mają problem z ekonomicznym prowadzeniem dróg: jest sporo niepotrzebnych zjazdów na podjazdach i vice versa. Stąd spora średnia podjazdów na 100 km. Chyba rekordowa dla naszych wypraw, mimo niepowalającej liczby bigów jako takich.
Ogólnie wyprawa bardzo udana, długość w sam raz, powrót w momencie, gdy zmęczenie zaczynało już przeważać nad frajdą, czyli super. Szkoda tylko, że powrót w taką chujnię, jaką mamy tutaj. A będzie tylko gorzej...
- DST 11.34km
- Czas 00:34
- VAVG 20.01km/h
- VMAX 24.24km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 20m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 20 sierpnia 2016
Kategoria Surly-arch, Wyprawa, podsumowania
Rumunia dz. 13, dzień powrotu
3 bigi ze startem z auta: Stana de Vale (długi, zdecydowana przesada z miejscem startu, bo przez pierwsze 15 km prawie nie ma podjazdu)
Tokaji-Hegy (spoko, tylko nawierzchnia fatalna, wcięło mi ślad) i Szar-Hegy (stromy, trzymał sporymi fragmentami 16-17%).
Koniec wyprawy.
Podsumowanie:
Tokaji-Hegy (spoko, tylko nawierzchnia fatalna, wcięło mi ślad) i Szar-Hegy (stromy, trzymał sporymi fragmentami 16-17%).
Koniec wyprawy.
Podsumowanie:
- Całkowity dystans wyprawy: 1 285,50 km, bez dni restowych 1 280 km, co daje 98,43 km średnio dziennie. Widać, że forma nie dopisywała, bo średni dystans słabiutki
- Całkowita suma podjazdów: 16 980 metrów, co daje 1 303 m średnio dziennie, 1 324 m / 100 km, czyli raczej mniej niż więcej, ale to dlatego, że z tych bigów pięć miałem już wcześniej zrobione, a ze względu na kostkę nie chciałem robić drugi raz i ryzykować jej przeforsowania
- Liczba zaliczonych bigów: 12, czyli bez dnia restowego średnio 1 big dziennie. Mało, ale znów: nie chciałem powtarzać już zrobionych i ryzykować przeforsowania.
- DST 69.77km
- Czas 03:48
- VAVG 18.36km/h
- VMAX 58.93km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 1823m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 kwietnia 2016
Kategoria Wypad, podsumowania
Majorka, dz. ostatni :(
Po mieście Can Pastilla, ostatnie zakupy, odstawienie bagażu na lotnisko, odstawienie rowerów do wypożyczalni :(
Podsumowanie:
Podsumowanie:
- Całkowity dystans wypadu: 661,15 km, bez dnia ostatniego (gdy praktycznie pozbawiono nas rowerów) 646,95 km, co daje 71,88 km średnio dziennie, czyli emerycko :)
- Całkowita suma podjazdów: 8 450 metrów, a bez dnia pierwszego i ostatniego (pierwszego podjazdy celowo nie naliczane przez połowę dystansu, a ostatniego nie ma co liczyć) 8 242 m co daje 1 030 m
średnio dziennie, i 1 376 m / 100 km, czyli lekko powyżej normy
- Liczba zaliczonych bigów: 6, czyli wszystkie dostępne :)
- DST 14.20km
- Teren 0.50km
- Czas 00:44
- VAVG 19.36km/h
- VMAX 25.00km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 113m
- Aktywność Jazda na rowerze