Wpisy archiwalne w kategorii
Wypad
Dystans całkowity: | 43344.49 km (w terenie 1117.89 km; 2.58%) |
Czas w ruchu: | 1966:20 |
Średnia prędkość: | 22.04 km/h |
Maksymalna prędkość: | 82.50 km/h |
Suma podjazdów: | 343044 m |
Liczba aktywności: | 368 |
Średnio na aktywność: | 117.78 km i 5h 20m |
Więcej statystyk |
Sobota, 17 marca 2012
Kategoria Surly-arch, Wypad
Trzy żywioły - żywioł drugi: wiosna :)
Z Serweczem: Piekary - Radzionków - Bytom - Czeladź - Będzin - Dąbrowa Górnicza - Sosnowiec - Mysłowice - Imielin - Chełm Śl. - Libiąż - Alwernia - Liszki - Kraków.
Nadal słabiutko, ale tym razem z wiatrem :)
No i ze 20 km z Chełmka do Alwerni pociągnęliśmy z amatorskim peletonem ze średnią
ok. 38 :)
Ale całościowy wynik raczej marny, bo bardzo dużo po konurbacji górnośląskiej (chyba ze 40 km) i sporo po Krakowie, w tym podjazd na Kopiec Piłsudskiego :)
Pogoda bajeczna, krótki rękaw! :)
Nadal słabiutko, ale tym razem z wiatrem :)
No i ze 20 km z Chełmka do Alwerni pociągnęliśmy z amatorskim peletonem ze średnią
ok. 38 :)
Ale całościowy wynik raczej marny, bo bardzo dużo po konurbacji górnośląskiej (chyba ze 40 km) i sporo po Krakowie, w tym podjazd na Kopiec Piłsudskiego :)
Pogoda bajeczna, krótki rękaw! :)
- DST 147.09km
- Teren 2.00km
- Czas 05:42
- VAVG 25.81km/h
- VMAX 53.50km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 933m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 marca 2012
Kategoria Surly-arch, Wypad
Trzy Żywioły - żywioł pierwszy: słabizna
Z Serweczem: Łódź - Łask - Szczerców - Rząśnia - Pajęczno - Działoszyn - Popów - Rębielice Wielkie - Wilkowiecko - Kłobuck - Wręczyca Wielka - Blachownia - Herby - Boronów - Miasteczko Śl. - Świerklaniec - Piekary Śląskie
Średni, ale upierdliwy wiatr W Serwecz ciągnął z 80% trasy :P
Słabiutka forma - ledwo dojechałem ;)
Średni, ale upierdliwy wiatr W Serwecz ciągnął z 80% trasy :P
Słabiutka forma - ledwo dojechałem ;)
- DST 204.58km
- Czas 08:00
- VAVG 25.57km/h
- VMAX 42.00km/h
- Temperatura 17.0°C
- Podjazdy 733m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 stycznia 2012
Kategoria Surly-arch, Wypad
Powrót z VII Karnawałowej Wyprawki do Wenecji (dzień 4.)
Z Vagabondem: Wenecja - Żnin - Chomętowo - Łabiszyn - Pęchowo - Krążkowo - Tarnowo Dln. - Tupadły - Rojewo - Ściborze - Więcsławice - Latkowo - Inowrocław (dalej solo) - Dąbrowa Biskupia - Zakrzewo - Koneck - Łowiczek - Ujma Duża - Kolonia Bodzanowska - Bilno - Osięciny - Witowo - Powałkowice (tutaj pobłądziłem i straciłem sporo czasu - gęsta sieć bardzo lokalnych dróg bez oznakowania, których nie ma na mapie, w związku z tym reszta trasy w dużym pośpiechu, żeby zdążyć na pociąg) - Redecz - Lubraniec (tutaj źle skręciłem, miałem jechać przez, nomen omen, Koniec - pospiech jest złym doradcą) - Kłobia - Otmianowo - Kłobia - Ossowo - Kruszynek - Michelin - Włocławek (pociąg) - Łódź.
Na pociąg na szczęście zdążyłem, ale niewiele brakowało ;)
Podsumowanie: 567,4 km w cztery dni. Stwierdzam, że jak na styczeń to sporo i wypad był dość wymagający, chociaż pogoda nie była zła. Gdyby była, to byłby bardzo wymagający ;) Ten deszcz, co padał, to w zasadzie w niczym nie przeszkadzał, za to pierwsze skrzypce znów grał wiatr, ale tym razem przeciwny. Piątkowy dojazd do Wenecji był płynnym koszmarem, przez który brnąłem z zaciśniętymi zębami, a mimo to z pianą na ustach ;)
Za to sobota to świetna przejażdżka w doborowym towarzystwie :)
Wreszcie niedziela, to taki miks: pierwsza połowa trasy poszła jak po maśle, a druga jak po grudzie. Błądziłem w sumie w trzech miejscach, a i planowo kołowałem, więc wiatr (zachodni, dość silny) mnie w sumie nieźle wymęczył, mimo ze w zasadzie był sprzyjający. No i forma już/ jeszcze nie ta: 200 to naprawdę dużo dla mnie o tej porze roku.
Zdjęcia może będą, jak ktoś podeśle ;)
Edit: heh, po tygodniu stycznia mam natrzaskane więcej kaemów niż w całym styczniu 2011 ;D
Na pociąg na szczęście zdążyłem, ale niewiele brakowało ;)
Podsumowanie: 567,4 km w cztery dni. Stwierdzam, że jak na styczeń to sporo i wypad był dość wymagający, chociaż pogoda nie była zła. Gdyby była, to byłby bardzo wymagający ;) Ten deszcz, co padał, to w zasadzie w niczym nie przeszkadzał, za to pierwsze skrzypce znów grał wiatr, ale tym razem przeciwny. Piątkowy dojazd do Wenecji był płynnym koszmarem, przez który brnąłem z zaciśniętymi zębami, a mimo to z pianą na ustach ;)
Za to sobota to świetna przejażdżka w doborowym towarzystwie :)
Wreszcie niedziela, to taki miks: pierwsza połowa trasy poszła jak po maśle, a druga jak po grudzie. Błądziłem w sumie w trzech miejscach, a i planowo kołowałem, więc wiatr (zachodni, dość silny) mnie w sumie nieźle wymęczył, mimo ze w zasadzie był sprzyjający. No i forma już/ jeszcze nie ta: 200 to naprawdę dużo dla mnie o tej porze roku.
Zdjęcia może będą, jak ktoś podeśle ;)
Edit: heh, po tygodniu stycznia mam natrzaskane więcej kaemów niż w całym styczniu 2011 ;D
- DST 205.64km
- Teren 8.00km
- Czas 08:28
- VAVG 24.29km/h
- VMAX 42.50km/h
- Temperatura 4.0°C
- Podjazdy 391m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 stycznia 2012
Kategoria Wypad, Surly-arch
VII Karnawałowa Wyprawka, dzień 3. - Wenecja, Rzym, Paryż
Najpierw w dużej grupie, a potem w doborowej piątce (Podjazdy, Hose Morales, Pająk Gdynia, Vagabond i ja): Wenecja - Gąsawa - Rogowo - Janowiec Wlkp. - Rzym (w zasadzie przejechaliśmy kilometr od niego, ale to przecież przedmieścia ;) - Wągrowiec (skrzyżowanie Wełny i Nielby bardzo mi się podobało. Jeszcze miesiąc temu nie wiedziałem, ze na świecie istnieją takie miejsca, a tutaj proszę: już sam jedno widziałem! :) - Łękno - Mokronosy - Paryż - Żnin - Wenecja
- DST 103.92km
- Teren 4.50km
- Czas 04:47
- VAVG 21.73km/h
- VMAX 41.50km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 316m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 stycznia 2012
Kategoria Surly-arch, Wypad
VII Karnawałowa Wyprawka do Wenecji, dzień 2. - koszmar
Sokołowo - Izbica Kujawska - Topólka - Bycz - Walerianowo - Skulsk - Strzelno - Pakość - Barcin - Żnin - Wenecja
Cały dzień pieruński wiatr w mordę (ponoć średnio miał 10 m/s!!). Wiele odcinków pełzłem ze średnią ok. 15 km/h a może i mniejszą. Nadrabiałem w lasach (których było wyjątkowo mało, łącznie może z 10 km?) oraz w końcówce, kiedy wiatr trochę osłabł, a ja skręciłem na SW (wiało z NW-NNW). Sam się sobie dziwię, ze nie rzuciłem tej trasy w cholerę i nie pojechałem z powrotem do Łodzi. Walnąłbym trzysetkę z rekordową średnią :P
Cały dzień pieruński wiatr w mordę (ponoć średnio miał 10 m/s!!). Wiele odcinków pełzłem ze średnią ok. 15 km/h a może i mniejszą. Nadrabiałem w lasach (których było wyjątkowo mało, łącznie może z 10 km?) oraz w końcówce, kiedy wiatr trochę osłabł, a ja skręciłem na SW (wiało z NW-NNW). Sam się sobie dziwię, ze nie rzuciłem tej trasy w cholerę i nie pojechałem z powrotem do Łodzi. Walnąłbym trzysetkę z rekordową średnią :P
- DST 144.78km
- Czas 07:52
- VAVG 18.40km/h
- VMAX 36.50km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 410m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 5 stycznia 2012
Kategoria Surly-arch, Wypad
VII Karnawałowa Wyprawka do Wenecji, dzień 1. - przelotówka
Łódź - Poddębice - Uniejów - Dąbie - Koło - Osiek Mały - Sokołowo.
Całość po pracy, a więc po ciemku. Wiało SW. Trochę przeszkadzało, a trochę pomagało, ale ogólnie był to słaby wiatr, wbrew temu, co zapowiadali i co się działo w ciągu dnia. Deszczu też mi los oszczędził ;)
Całość po pracy, a więc po ciemku. Wiało SW. Trochę przeszkadzało, a trochę pomagało, ale ogólnie był to słaby wiatr, wbrew temu, co zapowiadali i co się działo w ciągu dnia. Deszczu też mi los oszczędził ;)
- DST 113.24km
- Teren 1.00km
- Czas 04:44
- VAVG 23.92km/h
- VMAX 35.50km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 262m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 13 listopada 2011
Kategoria Surly-arch, Wypad
VI Forumowa Wyprawka na Azymut, dzień 4., powrót
Z Serweczem: Świdnica- Zielona Góra - Zabór - prom na Odrze - Bojadła - Swarzynice - Kargowa - Wolsztyn - Rakoniewice - Grodzisk Wlkp. - Opalenica - Buk - Poznań.
Dziś zapłaciliśmy cenę za trzy dni na.urwiania. Jechało się bardzo ciężko. Oczywiście głównie dlatego, że pod wiatr, ale nóżki też było czuć ;)
W drugiej połowie trasy trochę się zebraliśmy do kupy i między Wolsztynem a Opalenicą podnieśliśmy średnią o 1 km/h. W końcówce Serwecz pokazał pazur (wykarmiłem na piersi potwora! :o) i zajechał mną do poznania, jeszcze podnosząc średnią :o
I dobrze, ktoś musiał pokazać pazur, bo byśmy na pociąg nie zdążyli! ;)
A pociąg koszmarny. Maszynista-cham wyrzucił nas z "przedziału dla podróżnych z większym bagażem ręcznym", wskazując paluchem w geście "won" na drugi koniec składu. Tam oczywiście tłok. Ale najśmieszniej było, jak w Ostrowie koniec składu stał się jego początkiem. Konduktorka nas chciała bezczelnie wyprosić z przedziału! Jakimś cudem nie potraktowałem jej grubym słowem, tylko zimną ironią i powiedziałem jej, żeby zajęła się swoją pracą, a nie mówieniem nam, że przez cały skład rowerów "nie przeprowadzicie". Otóż przeprowadziliśmy, a pani konduktorka zajęła się sprawdzaniem biletów. Bo chyba za to jej płacą, a nie za wyrzucanie podróżnych z przedziałów i mówienie im, co mają (zdaniem pani konduktorki, rzecz jasna) robić?!
Tak czy owak: brawo PKP! Popsujemy Każdą Podróż! ;D
I jeszcze podsumowanie. Właśnie stwierdziłem, że to był trzynasty wypad w tym roku! :o
667,12 km w cztery dni i trzy doby (wyjazd z Łodzi o 16:30, na dworzec w Poznaniu dotarliśmy o tej samej godzinie). Bardzo dobre towarzystwo, przeważnie dobry wiatr, dobra średnia. Dobra wyprawka :)
Dziś zapłaciliśmy cenę za trzy dni na.urwiania. Jechało się bardzo ciężko. Oczywiście głównie dlatego, że pod wiatr, ale nóżki też było czuć ;)
W drugiej połowie trasy trochę się zebraliśmy do kupy i między Wolsztynem a Opalenicą podnieśliśmy średnią o 1 km/h. W końcówce Serwecz pokazał pazur (wykarmiłem na piersi potwora! :o) i zajechał mną do poznania, jeszcze podnosząc średnią :o
I dobrze, ktoś musiał pokazać pazur, bo byśmy na pociąg nie zdążyli! ;)
A pociąg koszmarny. Maszynista-cham wyrzucił nas z "przedziału dla podróżnych z większym bagażem ręcznym", wskazując paluchem w geście "won" na drugi koniec składu. Tam oczywiście tłok. Ale najśmieszniej było, jak w Ostrowie koniec składu stał się jego początkiem. Konduktorka nas chciała bezczelnie wyprosić z przedziału! Jakimś cudem nie potraktowałem jej grubym słowem, tylko zimną ironią i powiedziałem jej, żeby zajęła się swoją pracą, a nie mówieniem nam, że przez cały skład rowerów "nie przeprowadzicie". Otóż przeprowadziliśmy, a pani konduktorka zajęła się sprawdzaniem biletów. Bo chyba za to jej płacą, a nie za wyrzucanie podróżnych z przedziałów i mówienie im, co mają (zdaniem pani konduktorki, rzecz jasna) robić?!
Tak czy owak: brawo PKP! Popsujemy Każdą Podróż! ;D
I jeszcze podsumowanie. Właśnie stwierdziłem, że to był trzynasty wypad w tym roku! :o
667,12 km w cztery dni i trzy doby (wyjazd z Łodzi o 16:30, na dworzec w Poznaniu dotarliśmy o tej samej godzinie). Bardzo dobre towarzystwo, przeważnie dobry wiatr, dobra średnia. Dobra wyprawka :)
- DST 162.47km
- Teren 1.20km
- Czas 06:27
- VAVG 25.19km/h
- VMAX 49.50km/h
- Temperatura -1.0°C
- Podjazdy 506m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 listopada 2011
Kategoria Surly-arch, Wypad
VI Forumowa Wyprawka na Azymut, dzień 3, gotowi!
Od rana nikomu się nie chciało wstać, bo to raz, że po imprezie, dwa że mróz (dosłownie!), trzy że nie o to w wyprawkach chodzi, by się zrywać. Ostatecznie zmobilizowali mnie Wilk (tak, Wilk na wyprawce!) i Ciman, ja zmobilizowałem Serwecza i pojechaliśmy we czwórkę. Reszta co prawda też się jakoś zmobilizowała i nawet ruszaliśmy wspólnie, ale oni jechali kołować po miejscowych chaszczach (o czym jeszcze wówczas nie wiedzieli, ale my już się domyślaliśmy :P), więc postanowiliśmy im na to pozwolić i oszczędzić im naszego marudzenia ;)
Z Wilkiem, Cimanem i Serweczm: Świdnica - Drzonów - Leśniów Wlk. - Gronów (tu się trafił boski traktor - ciągnęliśmy za nim 37-40 przez 10-12 km! :) - Krosno Odrzańskie (tu Wilk i Ciman się odłączyli) - Radnica (tutaj inspirujący sklep cynamonowy)
Skąpe - Świebodzin (a w nim nim kurwa forfiter! Jest piękny, it's beautiful! :DDD )
- Sulechów - boska ekspresówka S3 (nawet pod wiatr się super jechało!) - Zielona Góra - Świdnica.
Z Wilkiem, Cimanem i Serweczm: Świdnica - Drzonów - Leśniów Wlk. - Gronów (tu się trafił boski traktor - ciągnęliśmy za nim 37-40 przez 10-12 km! :) - Krosno Odrzańskie (tu Wilk i Ciman się odłączyli) - Radnica (tutaj inspirujący sklep cynamonowy)
Skąpe - Świebodzin (a w nim nim kurwa forfiter! Jest piękny, it's beautiful! :DDD )
- Sulechów - boska ekspresówka S3 (nawet pod wiatr się super jechało!) - Zielona Góra - Świdnica.
- DST 134.30km
- Teren 4.50km
- Czas 05:10
- VAVG 25.99km/h
- Temperatura 4.0°C
- Podjazdy 620m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 11 listopada 2011
Kategoria Surly-arch, Wypad
VI Forumowa Wyprawka na Azymut, dzień 2., na miejsce!
Kalisz - Jarocin - Leszno - Wschowa - Sława - Siedlisko - Nowa Sól - Otyń - Niedoradz - Zatonie - Ochla - Świdnica.
Boski wiatr SEE. Nie jakiś super silny, ale bardzo wyraźnie pomagał. Wieczorem impreza w znamienitym towarzystwie. Między innymi po raz pierwszy w życiu widziałem Remigiusza pijącego alkohol ;)
Boski wiatr SEE. Nie jakiś super silny, ale bardzo wyraźnie pomagał. Wieczorem impreza w znamienitym towarzystwie. Między innymi po raz pierwszy w życiu widziałem Remigiusza pijącego alkohol ;)
- DST 234.68km
- Teren 3.00km
- Czas 08:05
- VAVG 29.03km/h
- VMAX 45.50km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 581m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 10 listopada 2011
Kategoria Surly-arch, Wypad
VI Forumowa Wyprawka na Azymut, dzień 1, do Kalifa!
Po pracy (i ciemku), z Serweczem: Łódź - Szadek - Warta - Goszczanów - Koźminek - Opatówek - Chełmce - Borek - Żydów - Kalisz.
Nocleg w wypasionej chacie sympatycznej kuzynki Serwecza i jej męża. Kuzynostwo trochę się zagadało, więc poszliśmy spać o 1 ;)
Nocleg w wypasionej chacie sympatycznej kuzynki Serwecza i jej męża. Kuzynostwo trochę się zagadało, więc poszliśmy spać o 1 ;)
- DST 135.65km
- Czas 04:50
- VAVG 28.07km/h
- VMAX 51.00km/h
- Temperatura 1.0°C
- Podjazdy 421m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze