Środa, 7 lipca 2010
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
Le B.I.G Tour des Alpes, dzień 5
L'Escarene - Col de Braus (solidna, ale bez przesady - choć było miejsce za 12%) - Sospel (Marek złapał gumę i trochę się podsmażyliśmy w upale podczas wymiany dętki, zwłaszcza, że Markowi popsuła się pompka, a początkowo wyglądało na to, że nowa dętka jest dziurawa i zeszło sporo czasu, zaś dotkliwie pogryziony przez meszki Daniel kupił najdroższe wapno w życiu ;) - Col du Turini (może i niezbyt trudna, ale długa i mocno dała mi w kość) - L'Authion (solidny kawał BIGa, biorąc pod uwagę, że najpierw trzeba wjechać na Col du Turini - na szczycie umocnienia z I Wojny Światowej) - Roquebilliere - St. Martin Vesubie.
Po bezskutecznych poszukiwaniach miejsca na dziko (praktycznie w mieście, bo zaraz za miastem rozpoczynał się podjazd na kolejną przełęcz) i po tym, jak z jednej fajnej miejscówki wypędziła nas jakaś pani z okna sąsiedniego domu, zadekowaliśmy się na niedrogim kempingu. W sumie dobrze wyszło :)
Po bezskutecznych poszukiwaniach miejsca na dziko (praktycznie w mieście, bo zaraz za miastem rozpoczynał się podjazd na kolejną przełęcz) i po tym, jak z jednej fajnej miejscówki wypędziła nas jakaś pani z okna sąsiedniego domu, zadekowaliśmy się na niedrogim kempingu. W sumie dobrze wyszło :)
- DST 100.04km
- Teren 1.50km
- Czas 07:23
- VAVG 13.55km/h
- VMAX 60.24km/h
- Temperatura 34.0°C
- Podjazdy 3048m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
3000m z bagażem na 100km - to niezła rzeźnia, po średniej widać, że nieliche te podjazdy były
wilk - 21:00 środa, 7 lipca 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!