Zwierz Alpuhary, dz. 26
Start jak zwykle o 9, pełne zachmurzenie i 14 stopni. Na początek czechy po obrzeżu kotliny, w której leży Granada. Na trochę ponad kilometr nawet zrobił się szuter, ale wszystko co dobre szybko się kończy i wkrótce zrobił się podjazd. I wiatr w ryj. I głód, a miejsc postojowych brak. W końcu stanąłem przy barierce na wysokości 1120 i zjadłem na sakwach :-P
Potem już łatwo, podjazd, zjazd, podjazd, zjazd, podjazd i jestem w najwyższym punkcie dnia, na 1360. Nadal 14 stopni. Stąd znów czechy aż na biga Mirador de las Cabras. Faktycznie bardzo ładnie, chociaż kóz nie było.
Za to była pijana administracja rzek :-D
Potem piękny, widokowy zjazd w szalejacym wietrze i zimnie. A na dole oczywiście wyszło słońce i zrobił się upal. I pojawiły się sady, a w nich mango i awokado :O Do mango się nie dostałem, ale awokado dołożyłem do mojej kolekcji owoców prosto z drzewa :-D
No, a potem przyszło wybrzeże. Paskudne czechy i atomowy wiatr w ryj. Atomowe również widoki :-)
Trochę widać, jak wieje
Środ tych cudów i smagany iście piekielnym wiatrem dotoczylem sie najpierw do Lidla, a potem o 18:30 na kempingu w Torre del Mar.
Niby spoko, ale podłoże to szara, sucha ziemia, a przez ten wiatr wszystko jest w pyle. Wiać przestało dopiero ok 21. A jutro znów ma być w pysk ;-)
Ps. O przepraszam, jest 21:20 i znów zaczęło napierdzielać :-/
Potem już łatwo, podjazd, zjazd, podjazd, zjazd, podjazd i jestem w najwyższym punkcie dnia, na 1360. Nadal 14 stopni. Stąd znów czechy aż na biga Mirador de las Cabras. Faktycznie bardzo ładnie, chociaż kóz nie było.
Za to była pijana administracja rzek :-D
Potem piękny, widokowy zjazd w szalejacym wietrze i zimnie. A na dole oczywiście wyszło słońce i zrobił się upal. I pojawiły się sady, a w nich mango i awokado :O Do mango się nie dostałem, ale awokado dołożyłem do mojej kolekcji owoców prosto z drzewa :-D
No, a potem przyszło wybrzeże. Paskudne czechy i atomowy wiatr w ryj. Atomowe również widoki :-)
Trochę widać, jak wieje
Środ tych cudów i smagany iście piekielnym wiatrem dotoczylem sie najpierw do Lidla, a potem o 18:30 na kempingu w Torre del Mar.
Niby spoko, ale podłoże to szara, sucha ziemia, a przez ten wiatr wszystko jest w pyle. Wiać przestało dopiero ok 21. A jutro znów ma być w pysk ;-)
Ps. O przepraszam, jest 21:20 i znów zaczęło napierdzielać :-/
- DST 118.79km
- Teren 1.10km
- Czas 06:21
- VAVG 18.71km/h
- VMAX 58.39km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 1714m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!