Alpi mio amore, dz. 31
Wstałem ciut przed godz. 6, bo dziś długi dzień. Wyjazd o 8:20. Na dzień dobry od razu big i to solidny, początkowo trzymał 12%. Potem odpuścił i raz było 2-3, a raz 7-9%. I tak aż prawie na kotę 1900. Ładne widoki! :)
Zawsze mi się strasznie podobały te polodowcowe U-kształtne doliny. Człowiekowi wychowanemu na polskich górach to się głowie nie mieści, że dno doliny może być tak rozległe i płaskie :)
Stamtąd już teoretycznie tylko w dół. Za to daleeeko. No i oczywiście pod wiatr (w dól doliny). Wszelako już przed Reutte wiatr i zrobił się słaby i boczny, czasem nawet leciutko sprzyjający. Wreszcie dotarłem do granicy niemieckiej, a tamże, w Fuessen ładny przełom rzeki Lech.
Przełom zimnego Lecha ;)
Dalej już raczej płasko i niezbyt widokowo. Po drodze testowałem kilka razy ścieżki rowerowe, ze zmiennym szczęściem. Niekiedy sensownie trzymały się rzeczki, innym razem robiły na bok (nie piesze) wycieczki i szły przy szosie, ale robiąc znacznie więcej podjazdów niż ona, bo gdy szosa wcinała się w pagórek, to ścieżka szła przez szczyt. Ogólnie fanem nie zostanę, ale też przyznaję, że niemieckie ścieżki są jak najbardziej do jazdy, o ile człowiekowi się bardzo nie spieszy. Na luzacką wycieczkę jak najbardziej, na daleką przelotówkę jakby mniej.
W Schongau musiałem machnąć 12% pod górę do centrum na wzgórzu, bo skończyło mi się żarcie (jednak nie całkiem przemyślałem te piątkowe zakupy :P), a tylko tam były kebabownie :P Turek jak zwykle się spisał i za 4 euro najadłem się do syta. Dalej już praktycznie płasko aż do przedmieść Augsburga, gdzie kilka niewielkich pagórków nie zrobiło wrażenia na moich nogach (jest moc!), ale na psychice już troszkę tak (miałem dość ze względu na ból dłoni i tyłka, bądź co bądź niemal 9 godzin w siodle dziś).
Wreszcie o 20:30 dotarłem do mojego kapitalnego "AirBnB", czyli mieszkania Serwecza, który wyjechawszy na urlop wspaniałomyślnie pozwolił mi u siebie pomieszkać :)
Imst - Hahntennjoch (big) - Stanzach - Reutte - DE - Fuessen - Schongau - Igling - Augburg.
Koniec pierwszej części wyprawy. Teraz tygodniowy odpoczynek w Augsburgu a potem razem z Serweczem ruszamy dalej :)
Zawsze mi się strasznie podobały te polodowcowe U-kształtne doliny. Człowiekowi wychowanemu na polskich górach to się głowie nie mieści, że dno doliny może być tak rozległe i płaskie :)
Stamtąd już teoretycznie tylko w dół. Za to daleeeko. No i oczywiście pod wiatr (w dól doliny). Wszelako już przed Reutte wiatr i zrobił się słaby i boczny, czasem nawet leciutko sprzyjający. Wreszcie dotarłem do granicy niemieckiej, a tamże, w Fuessen ładny przełom rzeki Lech.
Przełom zimnego Lecha ;)
Dalej już raczej płasko i niezbyt widokowo. Po drodze testowałem kilka razy ścieżki rowerowe, ze zmiennym szczęściem. Niekiedy sensownie trzymały się rzeczki, innym razem robiły na bok (nie piesze) wycieczki i szły przy szosie, ale robiąc znacznie więcej podjazdów niż ona, bo gdy szosa wcinała się w pagórek, to ścieżka szła przez szczyt. Ogólnie fanem nie zostanę, ale też przyznaję, że niemieckie ścieżki są jak najbardziej do jazdy, o ile człowiekowi się bardzo nie spieszy. Na luzacką wycieczkę jak najbardziej, na daleką przelotówkę jakby mniej.
W Schongau musiałem machnąć 12% pod górę do centrum na wzgórzu, bo skończyło mi się żarcie (jednak nie całkiem przemyślałem te piątkowe zakupy :P), a tylko tam były kebabownie :P Turek jak zwykle się spisał i za 4 euro najadłem się do syta. Dalej już praktycznie płasko aż do przedmieść Augsburga, gdzie kilka niewielkich pagórków nie zrobiło wrażenia na moich nogach (jest moc!), ale na psychice już troszkę tak (miałem dość ze względu na ból dłoni i tyłka, bądź co bądź niemal 9 godzin w siodle dziś).
Wreszcie o 20:30 dotarłem do mojego kapitalnego "AirBnB", czyli mieszkania Serwecza, który wyjechawszy na urlop wspaniałomyślnie pozwolił mi u siebie pomieszkać :)
Imst - Hahntennjoch (big) - Stanzach - Reutte - DE - Fuessen - Schongau - Igling - Augburg.
Koniec pierwszej części wyprawy. Teraz tygodniowy odpoczynek w Augsburgu a potem razem z Serweczem ruszamy dalej :)
- DST 178.04km
- Teren 1.20km
- Czas 08:44
- VAVG 20.39km/h
- VMAX 72.16km/h
- Temperatura 27.0°C
- Podjazdy 1561m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!