Alpi mio amore, dz. 17
Dziś też zgodnie z planem, co jest?! :o
Wyjazd o 9, pierwsze kilometry lekko w dół, a potem spotkałem gościa na przełajówce, który jechał z grubsza moim tempem, więc sobie pogadaliśmy przez ok 8 km, zanim nie skręcił. Potem drugie śniadanie w Lidlu w Conegliano i znów płasko, bardzo płasko, odpoczynkowo, wow! Jedna mała przełączka, zjeździk i znów płasko.
Potem się zatrzymałem, żeby kupić wodę (tutaj w Prealpach źródełka prawie nie występują) w markecie czynnym do 13, a była 12:59. Potem znów płasko. No i wreszcie big Passo Tomba. Początek z bagażem, a w miejscu, skąd zaczynał się skok w bok, trafił się czynny bar, gdzie zgodzili się przechować sakwy. Ki diabeł? Czemu wszystko tak gładko idzie?!
Big solidny, co prawda tylko 660 metrów, ale nachylenia typu 11-14%, upał jak cholera i ogólnie ciężko. Na szczęście sporo cienia na podjeździe, mimo południowej ekspozycji. Na górze nic specjalnego, więc parę fotek i powrót. Zjazd bardzo kręty (i stromy ofc), więc bardzo ostrożnie i bardzo wolno, bo zablokował mnie Land Rover i nie było jak wyprzedzić.
Odbiór bagaży, jeszcze jedna mała przełączka i zjazd do Bassano del Grappa. Eurospin, kolejne 2 km i jestem na kwaterze. Bardzo fajnej, choć niestety bez klimy. Jutro rest. I wszystko gra, co się dzieje?! Aż się boję, jak bardzo się coś zjebie, jak się zjebie...
Wyjazd o 9, pierwsze kilometry lekko w dół, a potem spotkałem gościa na przełajówce, który jechał z grubsza moim tempem, więc sobie pogadaliśmy przez ok 8 km, zanim nie skręcił. Potem drugie śniadanie w Lidlu w Conegliano i znów płasko, bardzo płasko, odpoczynkowo, wow! Jedna mała przełączka, zjeździk i znów płasko.
Potem się zatrzymałem, żeby kupić wodę (tutaj w Prealpach źródełka prawie nie występują) w markecie czynnym do 13, a była 12:59. Potem znów płasko. No i wreszcie big Passo Tomba. Początek z bagażem, a w miejscu, skąd zaczynał się skok w bok, trafił się czynny bar, gdzie zgodzili się przechować sakwy. Ki diabeł? Czemu wszystko tak gładko idzie?!
Big solidny, co prawda tylko 660 metrów, ale nachylenia typu 11-14%, upał jak cholera i ogólnie ciężko. Na szczęście sporo cienia na podjeździe, mimo południowej ekspozycji. Na górze nic specjalnego, więc parę fotek i powrót. Zjazd bardzo kręty (i stromy ofc), więc bardzo ostrożnie i bardzo wolno, bo zablokował mnie Land Rover i nie było jak wyprzedzić.
Odbiór bagaży, jeszcze jedna mała przełączka i zjazd do Bassano del Grappa. Eurospin, kolejne 2 km i jestem na kwaterze. Bardzo fajnej, choć niestety bez klimy. Jutro rest. I wszystko gra, co się dzieje?! Aż się boję, jak bardzo się coś zjebie, jak się zjebie...
- DST 101.06km
- Teren 0.40km
- Czas 04:48
- VAVG 21.05km/h
- VMAX 53.41km/h
- Temperatura 32.0°C
- Podjazdy 1203m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!