Informacje

  • Wszystkie kilometry: 222249.19 km
  • Km w terenie: 5430.61 km (2.44%)
  • Suma podjazdów: 1745476 m
  • Czas na rowerze: 448d 22h 09m
  • Prędkość średnia: 20.63 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wtorek, 3 września 2019 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Bałkany, dz. 6, rzekomo everestowy

Zerwałem się o godz. 5, bo o 6:30 musiałem wyjść, żeby zdążyć na pociąg do Valjeva. Po prostu big Vincina Voda jest za bardzo nie po drodze dokądkolwiek, żeby dymać tam rowerem. Więc o 7:30, punktualnie jak w zegarku ruszyłem serbskim pociągiem. O dziwo pociąg nowy, w dobrym stanie, jechał w miarę sprawnie (prędkość przelotowa 100 kmh) i absolutnie zgodnie z rozkładem, i to w obie strony! Dworce natomiast w stanie opłakanym, widać, że jeszcze daleka droga przed Serbią. Tylko belgradzki dworzec centralny nowy i zadbany (choć ewidentnie miał mieć jeszcze górną kondygnację, ale nie dobudowali i tylko druty zbrojeniowe wystają :P), ale za to niewiarygodnie pusty. 12 peronów i nawet jakieś pociągi jeżdżą (raptem ok 20 dziennie! Ze stolicy!), ale ludzi prawie wcale. W sumie nie dziwne,w całej Serbii są chyba raptem 4 linie kolejowe...

Z Valjeva już rowerem przez doliny, górki, góry i zadupia, a przede wszystkim przez niesamowite czechy. Dość powiedzieć, że na podjeździe na biga podjechałem 1300 metrów a na "zjeździe"... 600. Coś okropnego, człowiek już by chciał spokojnie wrócić, skoro big zdobyty, a tu jeszcze tyle dymania pod górę ;)
No, ale przynajmniej nie było dziś upału. Pochmurno, na dole 20 stopni, a na górze 15. Aż się musiałem trochę ubrać na "zjazd" :)



Na pociąg powrotny o godz. 15 zdążyłem niemal na styk i znów odjechał i dojechał jak w zegareczku. Przez Belgrad wracałem wytyczoną wcześniej trasą, która okazała się prowadzić przez park, w którym były... schody. Nie problem, bo nie mam bagażu. Wnoszę zatem rower, aż tu nagle... prawa noga wpada mi w dziurę w kratce ściekowej! Wpada po łydkę i tam zostaje! Po chwili szamotaniny i pomocy przypadkowego przechodnia, który przytrzymał rower, gdy się wygrzebywałem, udało mi się wyciągnąć nogę i nawet sandał też :P Najbardziej się bałem, że sobie coś zrobiłem w bardzo poważnie kontuzjowaną kilka lat temu kostkę, ale na szczęście wszystko okej, tylko skóra trochę zdarta. Uff...

Ale tak sobie myślę, ze chyba i tym razem nie zakocham się w Belgradzie... :P
  • DST 99.16km
  • Czas 04:53
  • VAVG 20.31km/h
  • VMAX 60.90km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 1922m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Ano był taki film, ale pamiętam, że mi się nie podobał (choć kompletnie nie pamiętam, o czym był). Szlakiem się oczywiście nie przemieszałem. Czytałem tylko, że tutejsze Muzeum Kinematografii ma zbiory filmowe największe w Europie Środkowo-Wschodniej i w pierwszej dziesiątce największych na świecie. Ale kompletnie mnie ta informacja nie zainteresowała :P
aard
- 20:22 środa, 4 września 2019 | linkuj
Był kiedyś taki film jugosłowiański reżysera Kusturicy pt. "Underground". Może przypadkiem przemieszczałeś się Blegradzkim Szlakiem Filmowym? ;)
huann
- 19:19 środa, 4 września 2019 | linkuj
Chyba go zacznę nazywać Blegrad :P
aard
- 17:38 wtorek, 3 września 2019 | linkuj
Ach ten Belgrad :P
Carmeliana
- 17:20 wtorek, 3 września 2019 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl