Informacje

  • Wszystkie kilometry: 222409.15 km
  • Km w terenie: 5430.61 km (2.44%)
  • Suma podjazdów: 1747635 m
  • Czas na rowerze: 449d 05h 04m
  • Prędkość średnia: 20.63 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 1 września 2019 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Bałkany, dz. 4, przełom Dunaju

O dziwo wesele po sąsiedzku nie przeszkodziło mi w przespaniu nocy, obudzili mnie tylko raz, jak o 1 w nocy puszczali fajerwerki. Ale natychmiast zasnąłem z powrotem :) Dzisiaj w planach długi dzień, więc wstałem jeszcze po ciemku czyli równo o 6 rumuńskiego czasu (o 5 polskiego). Wyjechałem zaś o 8:20, jakoś ciężko zmieścić mi się w przepisowych 2 godzinach...

Start w przyjemnym chłodku - 15 stopni. Nawet początkowo jechałem w bluzie! ;) Początek to chyba najbrzydsze okolice Rumunii, czyli okropnie ruchliwa krajówka nr 6 Timisoara-Bukareszt, port w Orsovej, a potem widok przez rzekę na port w Drobecie - przejeżdżaliśmy tamtędy w 2011 i już wtedy uznaliśmy ją z N. za najbrzydsze miasto Europy. Nie wypiękniała od tego czasu :) Ale tym razem przed Drobetą uciekłem na serbską stronę, bo pora na zaległy big Miroć. Nie byłby zaległy, bo przecież mogłem go zrobić w 2011 (wystarczył krótki skok w bok), gdyby... wtedy istniał. Ale nie istniał, bo od tamtego czasu pojawiło się 50 nowych bigów  i trzeba czasem ponownie odwiedzić "stare śmieci". Akurat w tym przypadku określenie wyjątkowo trafne, bo przy moście na Dunaju powstała olbrzymia Dunajska Plama Śmieci - może mniejsza od Pacyficznej, ale i tak robi wrażenie :( Nie odważyłem się zrobić foto, bo to strefa przygraniczna ;)

W Serbii pogorszyła się nawierzchnia (ale bez dramatu), a za to drastycznie zmniejszył się ruch. Był wręcz śladowy. Ale to nie tyle zasługa Serbii, ile bocznej drogi ;)
Wkrótce potem było Kladovo - nawet dość przyjemne i zadbane miasteczko, w którym udało mi się wymienić euro na dinary po dobrym kursie 116,2 RSD za 1 EUR, mimo że niedziela i tylko jeden z mnóstwa kantorów był czynny. Mogli zedrzeć, a nie zdarli, no! ;)

Potem była dalsza cześć słabej drogi - częściowo w remoncie, więc sporo bardzo długich wahadeł. Oczywiście na żadnym nawet nie nie zatrzymałem, a jedyne, na które wjechałem akurat, jak się zapaliło zielone, było też jedynym, na którym nie zdążyłem i spotkałem się pod koniec z TIRami z naprzeciwka. Na szczęście mnie przepuściły :)

No i wreszcie big. Od razu na dzień dobry 12% w konkretnym upale (do 42 stopni!), ale z reguły to było 5-8%, a momentami też w dół. Bardzo czeski big, mimo że serbski. Ale Serbia jest chyba bardziej czeska niż Czechy, więc mnie to specjalnie nie zdziwiło. Jutro pod tym względem będzie nawet gorzej ;) Zjazd podobnie, przynajmniej pierwsza 1/3 - czasowo więcej poodjeżdżałem niż zjeżdżałem i już mnie to zaczynało wkurzać, kiedy wreszcie zrobiło się porządnie w dół. Wróciwszy nad Dunaj złapałem rumuński zasięg, który (z krótkimi przerwami) miałem aż do końca dnia, więc bardzo fajnie wyszło :)

No i danie główne, czyli Przełom Dunaju. Z 2011 roku pamiętałem wspaniałe widoki. Tym razem mnie aż tak nie zachwyciły, ale raz, ze jestem już zblazowany (choćby po Italii i Norwegii), a dwa, że chyba ze względu na biga ominąłem najpiękniejsze miejsce, bo nie spotkałem widoku, na który najbardziej czekałem (tego z mordą wykuta w skale). Tak czy owak pod koniec już mi się tylko dłużyło i tyłek bolał, więc z wielką ulgą przyjąłem tabliczkę "Golubac" (tu miałem zarezerwowany nocleg za... 8 EUR!), zwłaszcza, że i woda mi się praktycznie skończyła, a przez cały naddunajski odcinek nie było ani jednego sklepu.



Kwaterka oprócz tego, że tania, to też bardzo przyjemna. Bez wypasów, ale jest lodówka, prysznic, wygodne łóżko. Tylko te 28 stopi w środku... No, ale intensywnie wietrzę, więc w nocy powinno być ciut lepiej ;)
  • DST 160.55km
  • Czas 07:27
  • VAVG 21.55km/h
  • VMAX 61.61km/h
  • Temperatura 37.0°C
  • Podjazdy 1254m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Drobeta, mniam!
huann
- 12:37 poniedziałek, 2 września 2019 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl