Bałkany, dz. 2, piese auto*
Dziś miałem się wreszcie wyspać. Ale chyba za dużo braku snu się skumulowało, bo jak budzik zadzwonił o 6, to byłem na maksa senny. No, ale zwlokłem się kwadrans później i do roboty. Powoli... Efekt był taki, że wystartowałem dopiero o 9 - no masakra jakaś! ;)
Po kupieniu pieczywa uderzam w trasę. Początkowo płasko wzdłuż rzeki i sporo cienia, w którym jest milusie 21 stopni. Za to jak jadę w słońcu, to już 30. Po 20 km krótki postój na drugie śniadanie w towarzystwie małych much, które koniecznie chciały obejrzeć od wewnątrz moje powieki - okropność. Potem zaczął się podjazd po szutrze. Miałem nadzieję, że taką drogą to nic nie jeździ i w związku z tym nie będzie kurzu, ale gdzie tam! Na pierwszych 500 metrach drogi miałem już trzy ciężarówki z naprzeciwka. Wzbijały tumany, że hej! Potem było więcej ciężarówek i maszyny drogowe, bo okazało się, że zadupiasta droga szutrowa jest aktualnie w remoncie. Można? :P
Wreszcie wrócił asfalt w Ohaba Lunga, a z nim i lepsze warunki do jazdy. Może oprócz temperatury, zrobiło się już bowiem blisko 40 stopni :)
Dalsza trasa w sumie bez historii - pola, wsie, postój na zimne picie i lody, miasto Lugoj, pola, wsie, trochę pod górkę, trochę w dół... Typowa dojazdówka. Nieco mi się dłużyło, ale nie bardzo. Aczkolwiek nie będzie czego opowiadać wnukom :P Dobrze, ze od jutra znowu mam jakieś bigi :)
Nocleg w sympatycznym AirBnB w Resicy, które ma tę wadę, że jest na najwyższym (czwartym) piętrze bloku bez windy, więc noszenie sprzętu było przyjemnością, a z dachu wieje bynajmniej nie chłodem :P Ale ma też tę zaletę, że gospodarze mówią płynnie po... włosku. Fajnie! :)
No i mam TAKI widok z balkonu! :P
*skoda, ze tylko w Rumunii auta są piese (jak u Flintstone'ów? ;)
O, teraz widze, jaki się ze mnie zrobił ludzik Michelin! (odbicie w szybie po prawej) :D
Po kupieniu pieczywa uderzam w trasę. Początkowo płasko wzdłuż rzeki i sporo cienia, w którym jest milusie 21 stopni. Za to jak jadę w słońcu, to już 30. Po 20 km krótki postój na drugie śniadanie w towarzystwie małych much, które koniecznie chciały obejrzeć od wewnątrz moje powieki - okropność. Potem zaczął się podjazd po szutrze. Miałem nadzieję, że taką drogą to nic nie jeździ i w związku z tym nie będzie kurzu, ale gdzie tam! Na pierwszych 500 metrach drogi miałem już trzy ciężarówki z naprzeciwka. Wzbijały tumany, że hej! Potem było więcej ciężarówek i maszyny drogowe, bo okazało się, że zadupiasta droga szutrowa jest aktualnie w remoncie. Można? :P
Wreszcie wrócił asfalt w Ohaba Lunga, a z nim i lepsze warunki do jazdy. Może oprócz temperatury, zrobiło się już bowiem blisko 40 stopni :)
Dalsza trasa w sumie bez historii - pola, wsie, postój na zimne picie i lody, miasto Lugoj, pola, wsie, trochę pod górkę, trochę w dół... Typowa dojazdówka. Nieco mi się dłużyło, ale nie bardzo. Aczkolwiek nie będzie czego opowiadać wnukom :P Dobrze, ze od jutra znowu mam jakieś bigi :)
Nocleg w sympatycznym AirBnB w Resicy, które ma tę wadę, że jest na najwyższym (czwartym) piętrze bloku bez windy, więc noszenie sprzętu było przyjemnością, a z dachu wieje bynajmniej nie chłodem :P Ale ma też tę zaletę, że gospodarze mówią płynnie po... włosku. Fajnie! :)
No i mam TAKI widok z balkonu! :P
*skoda, ze tylko w Rumunii auta są piese (jak u Flintstone'ów? ;)
O, teraz widze, jaki się ze mnie zrobił ludzik Michelin! (odbicie w szybie po prawej) :D
- DST 138.96km
- Teren 7.10km
- Czas 06:22
- VAVG 21.83km/h
- VMAX 55.30km/h
- Temperatura 37.0°C
- Podjazdy 927m
- Sprzęt Surlier
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!