Alpaga na dwóch, dz. 11, masakra
Dziś było strasznie. Nie dość, ze od wczoraj mam problem z jelitami i nie bardzo mogę jeść (podejrzewam grypę żołądkową), to jeszcze dostałem lekkiego udaru, bo jest 27 w cieniu (rzadko mamy cień :-P), a mi czasami zimno ;-) Jestem strasznie padnięty i ledwo jadę. Co 50m podjazdu muszę robić postój, a i tyle podjeżdżam wyłącznie siłą woli! Skracamy dzień. Wciąż jesteśmy przed pierwszą przełęczą i dziś ją odpuszczamy i śpimy na kempingu w San Bernardino.
Okazuje się, że kempingu nie ma. Jest coś, co nazywają komuną letnią, czyli wyłącznie domki i roulotki (obudowane przyczepy kempingowe). Nie pozwolili nam rozbić namiotu, ale dali pokój w standardzie hostelu bez kuchni za 35chf od osoby. Trzeba przyznać, ze jak na tutejsze ceny to tanio (dwa razy taniej niż jedyny w okolicy hotel z booking, tez relatywnie tani :-P
Umyłem się i leżę plackiem. Przez cały dzień zjadłem 3 banany i 3 pieguski, nic więcej, więc pewnie mnie odcięło i dlatego aż tak słabuję, ale bałem się cokolwiek jeść, bo sraczka, rzyganie i ból żołądka cały czas czyhały tuz za rogiem...
Straszny dzień...
Okazuje się, że kempingu nie ma. Jest coś, co nazywają komuną letnią, czyli wyłącznie domki i roulotki (obudowane przyczepy kempingowe). Nie pozwolili nam rozbić namiotu, ale dali pokój w standardzie hostelu bez kuchni za 35chf od osoby. Trzeba przyznać, ze jak na tutejsze ceny to tanio (dwa razy taniej niż jedyny w okolicy hotel z booking, tez relatywnie tani :-P
Umyłem się i leżę plackiem. Przez cały dzień zjadłem 3 banany i 3 pieguski, nic więcej, więc pewnie mnie odcięło i dlatego aż tak słabuję, ale bałem się cokolwiek jeść, bo sraczka, rzyganie i ból żołądka cały czas czyhały tuz za rogiem...
Straszny dzień...
- DST 45.78km
- Czas 04:07
- VAVG 11.12km/h
- VMAX 42.45km/h
- Temperatura 38.0°C
- Podjazdy 1537m
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!