Czwartek, 17 maja 2018
Kategoria Surly-arch, AdB, Wyprawa
Amici di Bici, dz.254
Dziś bardzo czesko, aż męcząco. I podobnie jak profil, zmienna była pogoda. Raz pochmurno i chłodno, a zaraz znowuż słonecznie i wręcz gorąco. Na szczęście mimo sporej ilości chmur - nie padało.
Za to zaskakująco piękne okolice. Między Bagnols-en-Foret a Le Muy fantastyczna kotlina z przepięknymi czerwonymi skałami naokoło, żelazista gleba nadaje taki odcień okolicy, że oczy ciężko oderwać. Ma to ten minus, że błoto (które się zdarza) jest bardzo plamiące dla roweru i sakw ;)
Pod koniec przepyszna kawa mrożona i ciastka z Lidla - w zaskakująco dobrej cenie. Chyba będziemy częściej robić przerwy we francuskich Lidlach - to jest zupełnie inna klasa niż w Polsce czy nawet we Włoszech. Wręcz delikatesy! :)
Mieliśmy spać w Besse-sur-Issole, ale kemping okazał się paskudny - jeden czynny prysznic i jedna toaleta, obie instytucje brudne i odrzucające, miejsce pod namiot błotniste i pod czyimiś oknami, a wifi płatne. Cena niby niska, bo 15 EUR, ale przy takich warunkach, to ja wolę za darmo na dziko. Podziękowaliśmy grubym słowem i pojechaliśmy dalej. Po 2 km był niegdyś kemping na farmie, ale okazał zamknięty na stałe (mimo kilku tabliczek, które kierowały na niego z szosy!), a przy próbie wjazdu zaatakował nas pies. Bardzo namolny i duży. Udało się obronić, ale pochlapał nas błotem właśnie.
Wreszcie dotarliśmy na kemping Vidaresse w St. Anastasie. Też bez rewelacji, obsługa jakaś oschła i niezbyt miła, a net za darmo tylko przez pierwszą godzinę, ale za to czysto i miejsce pod namiot przyzwoite. No, ale lepiej wspominałem francuskie kempingi, mam nadzieje, że to tylko jakaś pechawa okolica ;)
Trasa.
Za to zaskakująco piękne okolice. Między Bagnols-en-Foret a Le Muy fantastyczna kotlina z przepięknymi czerwonymi skałami naokoło, żelazista gleba nadaje taki odcień okolicy, że oczy ciężko oderwać. Ma to ten minus, że błoto (które się zdarza) jest bardzo plamiące dla roweru i sakw ;)
Pod koniec przepyszna kawa mrożona i ciastka z Lidla - w zaskakująco dobrej cenie. Chyba będziemy częściej robić przerwy we francuskich Lidlach - to jest zupełnie inna klasa niż w Polsce czy nawet we Włoszech. Wręcz delikatesy! :)
Mieliśmy spać w Besse-sur-Issole, ale kemping okazał się paskudny - jeden czynny prysznic i jedna toaleta, obie instytucje brudne i odrzucające, miejsce pod namiot błotniste i pod czyimiś oknami, a wifi płatne. Cena niby niska, bo 15 EUR, ale przy takich warunkach, to ja wolę za darmo na dziko. Podziękowaliśmy grubym słowem i pojechaliśmy dalej. Po 2 km był niegdyś kemping na farmie, ale okazał zamknięty na stałe (mimo kilku tabliczek, które kierowały na niego z szosy!), a przy próbie wjazdu zaatakował nas pies. Bardzo namolny i duży. Udało się obronić, ale pochlapał nas błotem właśnie.
Wreszcie dotarliśmy na kemping Vidaresse w St. Anastasie. Też bez rewelacji, obsługa jakaś oschła i niezbyt miła, a net za darmo tylko przez pierwszą godzinę, ale za to czysto i miejsce pod namiot przyzwoite. No, ale lepiej wspominałem francuskie kempingi, mam nadzieje, że to tylko jakaś pechawa okolica ;)
Trasa.
- DST 94.14km
- Czas 05:06
- VAVG 18.46km/h
- VMAX 57.18km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 1060m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!