Big Bang, dz. 1
Wypad bigowy przy okazji służbowego wyjazdu do Monachium. Jazda w systemie: samochód - podjazd rowerem na big - zjazd - samochód, etc. Będę więc wpisywał tylko trasę dla odcinków rowerowych.
1. Treseburg - Rosstrappe - Treseburg - śmiesznie łatwy, wręcz kiszkowaty big bez historii. Dobry na rozgrzewkę ;) A nie, przepraszam, była historia! Padła mi bateria w liczniku (też se moment wybrała), więc na tym odcinku dystans i podjazdy wzięte z samochodowego GPSa. Na szczęście po zjeździe udało się kupić baterię dwie wsie dalej (chociaż oczywiście w domu mam 3 nówki...)
2. Elend - Brocken (gps zgłupiał, a miejscowi źle mnie pokierowali i stąd teren) - Elend (powrót już właściwą drogą). Fajny podjazd na najwyższy szczyt gór Harzu, ładne widoki, tylko ludu mnóstwo. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, dlaczego...A no i na sam szczyt (inna trasą) jeździ prawie zwyczajny pociąg, tylko ciągnięty przez... parowóz! Widziałem dwa składy :)
Brocken - widma nie było ;)
3. Braunlage - Sonnenberg - Braunlage - łatwy, niezbyt długi, choć miejscami (zwłaszcza na początku) dość stromy - ok 10%.
4. skrzyżowanie nad Vockerode - Vockerode (rowerem na dół, bo droga była czasowo zamknięta dla samochodów, a podjazd zaczyna się w Vockerode) - Hoher Meissner - skrzyżowanie nad Vockerode. Nachylenia bardzo zacne - dominowało 12-13%. Szkoda tylko, że na na stronie bigów są podane całkowicie błędne współrzędne szczytu (odchylenie ze 3 km w linii prostej). Gdybym wcześniej nie przejechał fragmentu trasy samochodem na dojeździe i w związku z tym NIE wiedział, że w tamtą stronę na 100% jest dłuuuuugi zjazd a nie żaden big, to nieźle bym się urządził...
5. Tabarz - Großer Inselsberg - Tabarz. Znów zacne nachylenia, z reguły było 10-12%. Jako że po podroży samochodem z Łodzi spałem raptem niecałe 5h, to na tym ostatnim bigu byłem już setnie zmęczony i kiepsko mi się jechało.
Na koniec autem do Poppenhausen, gdzie (jak również nigdzie w promieniu 20km) nie było wolnych miejsc noclegowych. Okazało się, że w Niemczech trwa długi weekend i stąd również te tłumy na Brocken. W końcu musiałem się oddalić ponad 20 km gór by znaleźć jakiekolwiek miejsce (w drogim hotelu!)...
Ale ogólnie pierwszy dzień wypadu bardzo udany :)
1. Treseburg - Rosstrappe - Treseburg - śmiesznie łatwy, wręcz kiszkowaty big bez historii. Dobry na rozgrzewkę ;) A nie, przepraszam, była historia! Padła mi bateria w liczniku (też se moment wybrała), więc na tym odcinku dystans i podjazdy wzięte z samochodowego GPSa. Na szczęście po zjeździe udało się kupić baterię dwie wsie dalej (chociaż oczywiście w domu mam 3 nówki...)
2. Elend - Brocken (gps zgłupiał, a miejscowi źle mnie pokierowali i stąd teren) - Elend (powrót już właściwą drogą). Fajny podjazd na najwyższy szczyt gór Harzu, ładne widoki, tylko ludu mnóstwo. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, dlaczego...A no i na sam szczyt (inna trasą) jeździ prawie zwyczajny pociąg, tylko ciągnięty przez... parowóz! Widziałem dwa składy :)
Brocken - widma nie było ;)
3. Braunlage - Sonnenberg - Braunlage - łatwy, niezbyt długi, choć miejscami (zwłaszcza na początku) dość stromy - ok 10%.
4. skrzyżowanie nad Vockerode - Vockerode (rowerem na dół, bo droga była czasowo zamknięta dla samochodów, a podjazd zaczyna się w Vockerode) - Hoher Meissner - skrzyżowanie nad Vockerode. Nachylenia bardzo zacne - dominowało 12-13%. Szkoda tylko, że na na stronie bigów są podane całkowicie błędne współrzędne szczytu (odchylenie ze 3 km w linii prostej). Gdybym wcześniej nie przejechał fragmentu trasy samochodem na dojeździe i w związku z tym NIE wiedział, że w tamtą stronę na 100% jest dłuuuuugi zjazd a nie żaden big, to nieźle bym się urządził...
5. Tabarz - Großer Inselsberg - Tabarz. Znów zacne nachylenia, z reguły było 10-12%. Jako że po podroży samochodem z Łodzi spałem raptem niecałe 5h, to na tym ostatnim bigu byłem już setnie zmęczony i kiepsko mi się jechało.
Na koniec autem do Poppenhausen, gdzie (jak również nigdzie w promieniu 20km) nie było wolnych miejsc noclegowych. Okazało się, że w Niemczech trwa długi weekend i stąd również te tłumy na Brocken. W końcu musiałem się oddalić ponad 20 km gór by znaleźć jakiekolwiek miejsce (w drogim hotelu!)...
Ale ogólnie pierwszy dzień wypadu bardzo udany :)
- DST 91.56km
- Teren 4.20km
- Czas 04:26
- VAVG 20.65km/h
- VMAX 68.50km/h
- Temperatura 16.0°C
- Podjazdy 2219m
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Całe szczęście, że mogłeś sobie szukać noclegu autem, a nie rowerem!
serwecz - 20:33 niedziela, 5 października 2014 | linkuj
Długi weekend bo święto narodowe 3 października mają :)
huann - 08:57 niedziela, 5 października 2014 | linkuj
Czekamy na więcej :>
Swoją drogą, niezła średnia :)) Carmeliana - 06:29 niedziela, 5 października 2014 | linkuj
Swoją drogą, niezła średnia :)) Carmeliana - 06:29 niedziela, 5 października 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!