Niedziela, 16 kwietnia 2017
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
Grajmy panu na Cyprze, dz. 14 i ostatni
Rano na biga Stavrovouni, potem na lotnisko do Larnaki i z Okęcia do hotelu. Koniec i bomba, a kto zrobił bigi ten trąba :)
Podsumowanie
Całkowity dystans wyprawy: 934,30 km, średnio dziennie 69,7 km - starzejemy się coraz bardziej ;)
Łączna suma podjazdów: 13 454 m, średnio 1 440 m / 100 km - czyli nieźle ;)
Zaliczone bigi: 9, czyli wszystkie na Cyprze :)
Wrażenia:
Fatalne żarcie. To będzie nasze najtrwalsze wspomnienie z Cypru. Dosłownie nie było co zjeść. W drugiej połowie wyprawy kupowalismy już tylko chleb tostowy, bo był równie paskudny jak każdy inny, a przynajmniej na niektórych kwaterach bywały na wyposażeniu tostery. Do chleba tez nie bardzo było co zjeść, wędliny albo bez smaku albo okropne, sery marne (jeden wyjątek to pewien serek w Lidlu, przywieźlismy dwa), warzywa takie jak wszędzie, ale przecież nie jesteśmy weganami! :P
Obiady również słabiutkie - mięso albo przesolone albo bez smaku, na bazę nadawały się te same warzywa co u nas (niewielki plus: są już młode ziemniaki). Kilka razy jedliśmy ochrę i to jest zaleta, bo u nas nie ma jej chyba wcale, ale po trzecim obiedzie, gdzie była podstawą posiłku, też nam się przejadła. W knajpach kebab gorszy niż w budce w Warszawie przy Centralnym :P
Krajobrazy fajne, ale bez rewelacji, porównywalne z Kretą, tylko bardziej zielono, ale to zapewne zasługa pory roku. Z konkretnych miejsc tylko jedno wymiata: wąwóz Avakas. Ładny był też odcinek Skały Afrodyty - Agios Theodoros (ostatnie dwa dni). Nawet wysokie góry jakieś takie brzydsze - łyse i niezbyt wybitne, a z bliska przypominały bardziej hałdy niż śródziemnomorskie pogórza. Cała reszta warta odwiedzenia/ przejechania wyłacznie dla bigów oraz po to, żeby wiedzieć, że już nigdy nie ma po co wracać na Cypr :)
Pogoda fajna, co oczywiste, ale bez rewelacji - ciepło, ale 2 dni mocno pochmurne i trochę deszczowe, no i w górach jeszcze bardzo zimno. Tego ostatniego się oczywiście spodziewaliśmy, jak również potencjalnego śniegu w okolicach Olimpu, ale jego na szczęście zabrakło (poza resztkami na poboczach). Dość silne wiatry, ale z tym też się liczyliśmy. Chociaż w kwestii ich kierunku mogliśmy mieć nieco więcej szczęscia :P
Podsumowanie
Całkowity dystans wyprawy: 934,30 km, średnio dziennie 69,7 km - starzejemy się coraz bardziej ;)
Łączna suma podjazdów: 13 454 m, średnio 1 440 m / 100 km - czyli nieźle ;)
Zaliczone bigi: 9, czyli wszystkie na Cyprze :)
Wrażenia:
Fatalne żarcie. To będzie nasze najtrwalsze wspomnienie z Cypru. Dosłownie nie było co zjeść. W drugiej połowie wyprawy kupowalismy już tylko chleb tostowy, bo był równie paskudny jak każdy inny, a przynajmniej na niektórych kwaterach bywały na wyposażeniu tostery. Do chleba tez nie bardzo było co zjeść, wędliny albo bez smaku albo okropne, sery marne (jeden wyjątek to pewien serek w Lidlu, przywieźlismy dwa), warzywa takie jak wszędzie, ale przecież nie jesteśmy weganami! :P
Obiady również słabiutkie - mięso albo przesolone albo bez smaku, na bazę nadawały się te same warzywa co u nas (niewielki plus: są już młode ziemniaki). Kilka razy jedliśmy ochrę i to jest zaleta, bo u nas nie ma jej chyba wcale, ale po trzecim obiedzie, gdzie była podstawą posiłku, też nam się przejadła. W knajpach kebab gorszy niż w budce w Warszawie przy Centralnym :P
Krajobrazy fajne, ale bez rewelacji, porównywalne z Kretą, tylko bardziej zielono, ale to zapewne zasługa pory roku. Z konkretnych miejsc tylko jedno wymiata: wąwóz Avakas. Ładny był też odcinek Skały Afrodyty - Agios Theodoros (ostatnie dwa dni). Nawet wysokie góry jakieś takie brzydsze - łyse i niezbyt wybitne, a z bliska przypominały bardziej hałdy niż śródziemnomorskie pogórza. Cała reszta warta odwiedzenia/ przejechania wyłacznie dla bigów oraz po to, żeby wiedzieć, że już nigdy nie ma po co wracać na Cypr :)
Pogoda fajna, co oczywiste, ale bez rewelacji - ciepło, ale 2 dni mocno pochmurne i trochę deszczowe, no i w górach jeszcze bardzo zimno. Tego ostatniego się oczywiście spodziewaliśmy, jak również potencjalnego śniegu w okolicach Olimpu, ale jego na szczęście zabrakło (poza resztkami na poboczach). Dość silne wiatry, ale z tym też się liczyliśmy. Chociaż w kwestii ich kierunku mogliśmy mieć nieco więcej szczęscia :P
- DST 79.53km
- Teren 3.50km
- Czas 03:52
- VAVG 20.57km/h
- VMAX 58.18km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 992m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!