Sobota, 13 września 2014
Kategoria Surly-arch, Wyprawa
La Scala d'Itala, dzień 20., dzień powrotu
W Neapolu na lotnisko. Z Pyrzowic do Zawiercia, gdzie kupiliśmy bilety do Łodzi z przesiadką w Piotrkowie. Tamże, po policzeniu, okazało się, że rowerami będziemy w domu ciut wcześniej niż pociągiem (nawet jeśli ten się nie opóźni), więc wsiedliśmy i popedałowaliśmy do Łodzi :)
Podsumowanie:
Łączny dystans wyprawy: 1 871,83 km, co daje średnio dziennie 85,08 km
Łączna suma podjazdów: 26 655 metrów,
co daje średnio 1.486,5 m / 100 km trasy, odliczając dzień 0 i dzień powrotu,
bigów zdobytych: 17, a łącznie w tym roku już 44, co jest moim rekordem (dotychczas 40)
Wrażenia: bardzo dobre, choć były też nieprzyjemne momenty, a największym z nich był Neapol. Choć byłem tam już drugi raz, to dopiero teraz stwierdziłem, że to miasto nie jest po prostu "nieatrakcyjne", jest paskudne. Niemile rozczarowała też pogoda. Wiele dni z zachmurzeniem, kilka z opadami, w tym jeden całkowicie w deszczu i jedna olbrzymia ulewa z gradobiciem na bigu. Dwukrotnie przeciekł nam też namiot (od podłogi), widać doczekał już swych dni i pora go wymienić.
Ogólnie jednak wyprawa bardzo udana, fajna, pozytywna. Dużo dobrych wrażeń, przepiękne widoki i - po raz pierwszy w mojej karierze - naprawdę piękne miasta. A te dotychczas omijałem szerokim łukiem. Na plus Florencja, Werona, do tego bardzo męcząca, ale ciekawa Wenecja. Szczególnie mile zaskoczyła Bolonia (mógłbym tam mieszkać), a Rzym przebił wszelkie oczekiwania. Szapo ba! :)
Podsumowanie:
Łączny dystans wyprawy: 1 871,83 km, co daje średnio dziennie 85,08 km
Łączna suma podjazdów: 26 655 metrów,
co daje średnio 1.486,5 m / 100 km trasy, odliczając dzień 0 i dzień powrotu,
bigów zdobytych: 17, a łącznie w tym roku już 44, co jest moim rekordem (dotychczas 40)
Wrażenia: bardzo dobre, choć były też nieprzyjemne momenty, a największym z nich był Neapol. Choć byłem tam już drugi raz, to dopiero teraz stwierdziłem, że to miasto nie jest po prostu "nieatrakcyjne", jest paskudne. Niemile rozczarowała też pogoda. Wiele dni z zachmurzeniem, kilka z opadami, w tym jeden całkowicie w deszczu i jedna olbrzymia ulewa z gradobiciem na bigu. Dwukrotnie przeciekł nam też namiot (od podłogi), widać doczekał już swych dni i pora go wymienić.
Ogólnie jednak wyprawa bardzo udana, fajna, pozytywna. Dużo dobrych wrażeń, przepiękne widoki i - po raz pierwszy w mojej karierze - naprawdę piękne miasta. A te dotychczas omijałem szerokim łukiem. Na plus Florencja, Werona, do tego bardzo męcząca, ale ciekawa Wenecja. Szczególnie mile zaskoczyła Bolonia (mógłbym tam mieszkać), a Rzym przebił wszelkie oczekiwania. Szapo ba! :)
- DST 79.55km
- Czas 03:25
- VAVG 23.28km/h
- VMAX 50.78km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 439m
- Sprzęt arch-Surly
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!