Informacje

  • Wszystkie kilometry: 220187.20 km
  • Km w terenie: 5407.61 km (2.46%)
  • Suma podjazdów: 1719767 m
  • Czas na rowerze: 445d 03h 08m
  • Prędkość średnia: 20.61 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl
Jak to drzewiej bywało: button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Zaprzyjaźnione blogi i strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy aard.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 18 sierpnia 2024 Kategoria !Surlier, Wyprawa

Bilbao Biggins, czyli w Pirejeneje i z powrotem, dz. 11

Tak mi się nie podobał kemping, ze startuję jeszcze przed 9. Idealnie, bo od 9 czynny market (na szczęscie faktycznie czynny, bo kompletnie zapomniałem, że dziś niedziela!). Kupuję chleb i kolację na wieczór (w Hiszpanii rządzi lasagna, gotowa i zafoliowana, wystarczy podgrzać w wodzie!). Robię sobie kanapkę na drogę, żeby się pozbyć słoika od kupionego wczoraj pasztetu łososiowego i o 9:30 w drogę.

Od razu pod górę i prosto w słońce. Ogólnie pierwszy odcinek to główna ze stromymi czechami po kilkadziesiąt metrów, a potem 400 metrowa przełęcz. Łykam z jednym postojem na radlera i drugie sniadanie. Zjazd atomowy - max wyjazdu (jak dotychczas). Potem do Campo lekko pod górę, tam jem lunch na ławce pod jakąś nieczynną firmą i dzielę się kiełbasą z kotkiem, ale robi się namolny i muszę go dość obcesowo przegonić.



Dalej, jak się okazuje jest piekny, wspaniały gorge! Kręcę filmy, robię zdjęcia i pomstuje na wszechobecne czechy. No nie potrafią tu oni drogi równo poprowadzić.







A na górze gorża już Castejon, gdzie mam start na biga. Pani na stacji benzynowej nie zgadza się przechować sakw, więc zrzucam kawałek dalej w krzakach i heja. Big zacny: 1100 m podjazdu na 15 km i większość szutrowa. Po 300 m kończy się asfalt, więc nabieram wody (ostatnia cywilizacja) i lecę dalej. Tzn. raczej wloke się, bo szuter. I na dodatek znów czechy! Metry wchodzą bardzo powoli, dopiero po kilku kilometrach zaczyna się serio podjazd.

Postój robię pod jednym z ostatnich drzew, na wysokości 1600. Stad juz tylko 400 na górę, ale za to konczy się cień. Na szczęście nie ma dziś upału, ot 30 z małym hakiem. Po kolejnej godzinie (szuter) jestem wreszcie na górze. Tu juz chłodno, tylko 23 stopnie, ale w koncu to dwutysięcznik.





Foty i zjazd. Koszmarny, oczywiście, ale chociaz trochę szybszy niż podjazd. Z audiobookiem jakoś mija.

Sakwy są, więc zbieram co swoje i ostatnie 7 km w górę doliny na kemping. Tymczasem zrywa się solidny wiatr N i konkretnie przeszkadza. To już końcówka, więc trudno, ale trochę się niepokoję, bo to wygląda na burzę, no i co będzie jutro...?



Do 22 burzy póki co nie ma, więc spokojnie wszystko ogarniam, a że kemping fajny, a moje miejsce wybitne, bo bardzo na uboczu (a mimo to niezbyt daleko od kibla i żadnych schodów), to liczę wreszcie na spokojną noc. Oby!
  • DST 89.48km
  • Teren 20.80km
  • Czas 06:23
  • VAVG 14.02km/h
  • VMAX 76.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 2193m
  • Sprzęt Surlier
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl